sobota, 10 maja 2014

Rozdział I „Przepraszam, że na ciebie wpadłem”

Anglia | Październik | 2013

„Drodzy pasażerowie, za kilka minut będziemy lądować. Kapitan prosi o zapięcie pasów bezpieczeństwa. Dziękuję!”. Wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy. Nienawidziła latać samolotami, mino iż droga powietrzna to najbezpieczniejszy środek transportu, to wciąż tego nienawidziła. Na lotnisku miał czekać na nią brat, którego nie widziała od kilku miesięcy. Cieszyła się, że się z nim spotka. Po tym wszystkim co się wydarzyło, chciała zbudować swoje życie na nowo. zbudować życie na nowo nie spoglądając wstecz.

Samolot wylądował na szczęście bezpiecznie, a Lenie wciąż serce stało przy gardle. Nienawidziła tego, bała się że samolot spadnie jak w tych wszystkich filmach katastroficznych. Wysiadła z samolotu i zaczęła podążać korytarzem do wyjścia. Po przekroczeniu bramki, odetchnęła z ulgą. "Ziemia! Ukochana ziemia jest pod stopami!" - pomyślała. Odebrała swój bagaż i zaczęła wypatrywać kogoś w wielkiej hali. Po chwili zobaczyła, że ktoś do niej macha. Podbiegła do chłopka i uścisnęła go mocno.

- Lena! – powiedział zadowolony
- Cześć Wojtek! – spojrzała na chłopaka – Jak miło ciebie widzieć.
- Ciebie również. Długo się nie widzieliśmy. – chwycił walizki dziewczyny
- Więc gdzie mnie zakwaterujesz? – spojrzała pytająco na Wojtka
- U siebie w domu. – uśmiechnął się jeszcze szerzej a Lena zdziwiła się – Nie patrz się tak na mnie. Na pewno nie będziesz mieszkać w jakimś schronisku, kiedy ja mam wolną chatę.
- Wojtek, ale przecież wiesz, że nie chcę ci się narzucać.
- A co powiesz na to, że chcę abyś mi się narzucała. Brakuje mi kogoś do towarzystwa w tym wielkim domu, a ty będziesz bardzo dobrym kompanem.
- A co z Sandrą? – spojrzała lekko zdziwiona na chłopaka, ponieważ myślała, że Wojtek mieszka ze swoją dziewczyną
- Sandra to już przeszłość. – spoważniał
- No! W końcu zmądrzałeś! – zaśmiała się i klepnęła brata po plecach
- Bardzo śmieszne, ale nie wiem dlaczego wszyscy jej tak nie lubią.
- Naprawdę nie wiesz?! – była w lekkim szoku – Takiego pustaka ciężko jest polubić. 
- Ona była nawet całkiem fajna, ale to już przeszłość. – spojrzał na dziewczynę – Chodź. Londyn wzywa.

Wojtek razem z Leną wyszli z hali przylotów i udali się do samochodu Wojtka. Podczas jazdy do mieszkania Wojtka, prawie się do siebie nie odzywali. Lena podziwiała przed okno auta piękne krajobrazy miasta Londyn, które zapierały jej dech w piersiach. Wojtek uśmiechał się co jakiś czas. Wiedział, że Lena w końcu odetchnie, a on jej w tym pomoże.

Po kilkunastu minutach podjechali pod ogromny budynek. Budynek był zbudowany z czerwonych cegieł w starym stylu. Okna były prostokątne z górnym półokrągłym wykończeniem. Budynek wyglądał pięknie, można by powiedzieć, że rustykalnie.

- Serio? Tu mieszkasz? – spytała zszokowana, kiedy wysiadła z samochodu i spojrzała na monstrualny budynek przed nią
- Tak, co w tym dziwnego? – podszedł do bagażnika i wyciągnął walizki Leny
- Nie, nic…. – zaśmiała się – Po prostu jestem troszkę zdziwiona.
- Właśnie widzę. – zaśmiał się – Tylko nie zapomnij podnieść szczęki z ziemi. – ponownie się zaśmiał

Weszli do budynku i przez jakąś chwilę szli długim korytarzem, który dla Leny wydawał się być nieskończony, ale w końcu weszli do mieszkania chłopaka. Lenie zaparło dech w piersiach. Króciutki korytarz, w którym znajdowała się szafa na ubrania i buty, prowadził do salonu głównego w którym panował wystrój minimalistyczny. Po prawej stronie w rogu stał fortepian, a nad nim wisiał piękny obraz przedstawiający chatkę myśliwską w lesie. Z drugiej strony pokoju było wielkie okno z wyjściem na taras, a zaraz obok stała kanapa rogowa z wielkim telewizorem, który zajmował pół ściany. Oprócz tego salonie przy ścianie stała niewielka szafka, stolik obok kanapy i fotel.

Weszli dalej i Lena zobaczyła pięknie wyposażoną kuchnię. Zdziwiło ją to, że Wojtek posiadał kuchnię. Mężczyźni raczej wolą korzystać z restauracji niż gotować. Następnym przystankiem na trasie Leny po mieszkaniu Wojtka był jej własny pokój. Pokój nie był jakiś duży. Nie miał wyszukanego wnętrza, ale zaspokajał potrzeby Leny w 100%. Miała łóżko, szafę, szafkę, biurko i fotel. Nic jej więcej nie trzeba było. Pierwsze co przykuło jej uwagę Leny, to było okno, a za oknem piękny widok na ogród. Podeszła do niego i uśmiechnęła się szeroko. Spojrzała na Wojtka i uśmiechnęła się do niego jeszcze szerzej. Miała wrażenie, że przygotował to wszystko z myślą o niej.

- Dziękuję! – podeszła do chłopaka i dała mu całusa w policzek a później uścisnęła mocno
- Nie ma za co. Mam nadzieje, że ci się podoba. – wniósł walizki Leny do pokoju
- Bardzo mi się podoba. Dziękuję. Będę miała gdzie wypoczywać po męczącym dniu.
- Chodź! – chwycił ją za rękę i pociągnął do kuchni – Pora coś zjeść!

Wojtek pociągnął Lenę do kuchni. Mimo iż nie wiedziała czy Wojtek potrafi gotować i czy może zaufać jego zdolnościom kulinarnym, to dobrze się bawiła razem z nim gotując. Po kolacji, na której najedli się do syta udali się do salonu by poleniuchować.

- Jakie plany na jutro? – spytał Wojtek a po chwili włączył wielki telewizor na ścianie
- Szukanie pracy oczywiście…. – westchnęła
- Lena, przecież wiesz, że mogę pomóc ci finansowo…. – zaczął
- Nie! – przerwała mu – Sama muszę zdobyć pieniądze. To moja powinność. Przecież jestem już dorosła. Mam 19 lat.
- Rzeczywiście… – prychnął – Dorosła się znalazła!
- Oj no wiesz o czym mówię. – spojrzała na chłopaka
- No wiem, wiem. – uśmiechnął się delikatnie – Ale naprawdę mogę ci pomóc.
- A ja mówię naprawdę, stanowcze nie! – powiedziała bardzo stanowczo
- Dobrze, zrobisz jak uważasz.
- Wojtek, jestem ci naprawdę za wszystko bardzo wdzięczna, ale muszę się sama utrzymywać.
- No dobrze. Nie będę nalegać.
- A teraz wybacz. Pójdę się położę. To był męczący dzień. – uśmiechnęła się i wstała
- Dobrze, dobranoc. Widzimy się jutro.

Lena weszła do swojego pokoju i runęła na łóżko. Była zmęczona. Nawet nie miała siły by się rozpakować. Leżała na łóżku, zamknęła oczy i odetchnęła głęboko. Wyciągnęła z torebki portfel. Z portfela wyciągnęła rodzinne zdjęcie. Spojrzała na nie i uśmiechnęła się.

- To dla was to robię. – ucałowała zdjęcie – A zwłaszcza dla ciebie.
Westchnęła głęboko, po czym zasnęła. Obudziła się z samego rana poprzez głośny huk spadającego „czegoś” w salonie, a później usłyszała głośne przeklinanie Szczęsnego. Zaśmiała się sama do siebie, wstała i podążyła do salonu. W salonie zobaczyła Wojtka trzymającego się za stopę i skaczącego na jednej nodze. Widząc to wybuchła głośnym śmiechem, a Wojtek zwrócił na nią uwagę.

- Co się stało? – w dalszym ciągu się śmiała nie mogąc przestać
- No bardzo śmieszne, wiesz! – skrzywił się na jej widok i usiadł na kanapie
- Serio się pytam, co się stało? – ponowiła pytanie, tym razem starała się być poważna
- Pufa spadła mi na nogę. – ból malował się na jego twarzy
- Obłóż lodem, bo ci spuchnie i będziesz kontuzjowany. – poszła do kuchni i z zamrażarki wyciągnęła woreczek z lodem – Masz! – podała mu lód, a ten przyłożył go do stopy
- Dzięki! – uśmiechnął się do dziewczyny – A ty co robisz na nogach o tak wczesnej porze?
- A wyobraź sobie, że zbudziło mnie przerażające przeklinanie dobiegające z salonu. – ponownie wybuchnęła głośnym śmiechem – Biedna pufa. Teraz będzie mieć traumę do końca życia.
- No dzięki, wiesz! – pokazał jej język
- Zawsze do usług. – poszła do pokoju, wzięła czyste ubrania z walizki i udała się do łazienki
- Jakie plany na dziś? – krzyknął z salonu tak aby Lena go usłyszała
- Poszukiwania pracy cześć I – odkrzyknęła – A twoje?
- Trening, siłownia, zahaczę o restauracje i wezmę coś do domu na wynos. Jakieś specjalne życzenia?!
- Tak, pierogi i bigos poproszę! – zaśmiała się
- Zobaczę co da się zrobić! – zaśmiał się

Kiedy Lena opuściła łazienkę, Wojtka już nie było. Musiała strasznie długo siedzieć w łazience, skoro chłopak już opuścił mieszkanie. Lena owinęła się ręcznikiem, udała się do swojego pokoju i rozpakowała walizkę. Wróciła do łazienki po ubrania, które wcześniej tam zaniosła i postanowiła, że ubierze coś lżejszego ale też i bardziej eleganckiego. Ubrała czarne spodnie rurki, białą bluzkę, do tego czarne szpilki na dość niskiej szpilce. Zjadła kanapkę, wypiła herbatę i poszła na podbój Londynu. Obeszła każdy sklep, każdą restauracje, każdy bar/klub, każdy hotel roznosząc swoje CV. Miała nadzieję, że choć jedna instytucja odezwie się do niej.

Lena wróciła do domu wieczorem, totalnie bez życia, totalnie wymęczona. Nie wiedziała, że chodzenie ulicami stolicy Anglii, będzie aż tak męczące. Mimo iż po drodze również zwiedzała to piękne miasto, to była zmęczona jak nigdy przedtem. Wojtek siedział na kanapie, popijał piwo i oglądał jakiś program w TV. Kiedy Lena weszła do salonu, spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się do niej.

- Hej! Jak tam pierwszy dzień w Londynie? – wstał i udał się do kuchni a Lena runęła na kanapę jak kamień
- Męczący. – westchnęła – Bardzo męczący. Mam nadzieję, że chociaż ktoś oddzwoni.
- Na pewno ktoś oddzwoni. – po chwili zjawił się w salonie i podał Lenie kubek gorącej herbaty
- Dziękuję. – wzięła kubek i upiła łyk – Mmm… Moja ulubiona. – uśmiechnęła się do chłopaka
- Połóż nogi na moich kolanach – usiadł obok Leny, a ta posłusznie wykonała jego polecenie. Wojtek zaczął masować stopy Leny
- Jak miło…. – uśmiechnęła się – Jesteś naprawdę kochany. Co ja bym bez ciebie zrobiła?
- Nie wiem…. – zaśmiał się – Ale z pewnością miałabyś obolałe nogi.

Po kilkunastu minutach Wojtek wstał i udał się do kuchni, bu odgrzać przywiezioną wcześniej kolacje z jego ulubionej restauracji. Po wyśmienitej kolacji, Lena udała się do łazienki i wzięła prysznic. Wróciła do swojego pokoju i położyła się na łóżku. Dosłownie nie czuła nóg, a następnego dnia postanowiła, że znów pójdzie zwiedzić Londyn. Tym razem postanowiła nieco zwolnić tempo i udać się na wolny spacer po mieście.

Tak jak postanowiła, tak zrobiła. Następnego dnia obudziła się około godziny 11-tej. W mieszkaniu już nie było Wojtka, co świadczyło o tym, że pojechał już na trening. Za oknem na świeciło piękne słoneczko, pogada jak na Anglię byłą świetna. Aż chciało się żyć. Ubrała luźne i wygodne ciuszki, zjadła pożywne śniadanie składające się z kilku kanapek i herbatą z cytryną i ruszyła na podbój Londynu.

Pierwszym przystanek jaki należy zrobić w Londynie to Pałac Buckingham i powkurzać strażników którzy nie mają prawa do poruszenia się przez całą zmianę, Pałac Westminsterski, Big Ben, przejechać się czerwonym autobusem a także pójść na London Eye, by zobaczyć cudowną panoramę Londynu prawie jak z lotu ptaka. Kiedy nie ma nad Londynem mgły, a także kiedy jest piękna pogoda, można zobaczyć jego spory kawałek. Kiedy już dotarła na miejsce i kupiła bilet, mogła spokojnie wsiąść do wagonika. Po kilku chwilach ruszyła na górę. Podróż trwała dość długo i już nie mogła się doczekać punktu kulminacyjnego, kiedy zadzwonił do niej telefon. Wyjęła go z torebki i zobaczyła na ekranie nieznany jej numer.

- Tak słucham? – spytała ostrożnie
- Dzień dobry, czy rozmawiam z Panią Lena Dameczki
- Damięcki  poprawiła rozmówczynię  ale tak, to ja. – zaśmiała się myślach na dźwięk jej przekręconego nazwiska
- Zostawiła Pani u nas swoje CV. Pragniemy pani oświadczyć, iż została pani wytypowana do dalszej rekrutacji w naszym hotelu. Proszę zgłosić się dziś o 15 w recepcji naszego hotelu.
- A mogę wiedzieć jaki to hotel?
- Hotel Lanesborough Pani Da… Dam…
- Proszę mi mówić Lena. – zaśmiała się
- Dobrze – również się zaśmiała – Nigdy nie widziałam tak skomplikowanego nazwiska. Także zapraszam panią na 13 do recepcji naszego hotelu. Do widzenia. – pożegnała się
- Do widzenia. 

Krzyczała z radości w duchu, że ktoś do niej oddzwonił w tak krótkim czasie. Spojrzała na zegarek i przeklęła na głos. Była już godzina 13, a zanim zjedzie na dół i dotrze do domu a później na spotkanie minie z jakieś 2,5 godziny. Dobrze chociaż, że hotel znajduje się na Hyde Park Corner, szybko i bezproblemowo będzie mogła tam dotrzeć, jeśli nie będzie korków.

Wpadła do domu i niczym struś pędziwiatr pobiegła do łazienki by wziąć szybki prysznic. Po kilku minutach wyszła z łazienki i w te pędy pobiegła do pokoju. Spojrzała na zegarek. Ponownie zaklęła. Była już godzina 14:05, musiała przyśpieszyć. Ubrała jasną spódnice od garsonki, białą bluzkę, zrobiła delikatny dymny makijaż i nałożyła czarne szpilki. Chwyciła za torebkę i wybiegła z mieszkania.

Starała się biec, ale wysokie szpilki utrudniały jej to zadanie. Otworzyła torebkę i zaczęła w niej grzebać w poszukiwaniu referencji. Była pewna, że je wzięła ze stolika, ale szła dalej. Kiedy była już blisko hotelu, postanowiła sprawdzić torebkę jeszcze raz. Grzebała głębiej i wtedy wpadła na kogoś. Torebka wypadła jej z rąk i wszystko się z niej wysypało na chodnik. Kucnęła by zebrać swoje rzeczy, wtedy zauważyła, że ktoś obok niej również kucnął i pomaga jej. Podniosła wzrok i zobaczyła chłopaka o ciemniej karnacji. Ciągle powtarzał zdanie: „Przepraszam, że na ciebie wpadłem. Jestem taki nie uważny”.

- Przepraszam, że na ciebie wpadłem. – mówił gorączkowo – Jestem taki nieuważny. – podał jej zebrane rzeczy
- Nic nie szkodzi, ale wypadałoby zainwestować w jakieś dobre okulary. – zaśmiała się i odeszła szybkim krokiem wchodząc do hotelu.

Chłopak uśmiechnął się i odszedł. Lena weszła do hotelu i od razu udała się do recepcji. Spojrzała na zegarek i odetchnęła z ulgą. 14:56. Zdążyła z czterominutowym zapasem czasu. Poszła do recepcji i oznajmiła swoje przyjście. Równo o godzinie 14:00, pracodawca, wezwał ją do swojego gabinetu na rozmowę kwalifikacyjną, która trwała 30 minut. Odpytał ją dokładnie, nie tylko w dziedzinie hotelarstwa ale także, co była dla niej dziwne, z życia prywatnego. Niestety w pewnych kwestach musiała kłamać inaczej pracodawca na pewno nie zechciałby dać jej pracę. Po chwili poprosił ją o wyjście i zaczekanie w holu. Po kilku minutach ponownie poprosił ją do pokoju. Usiadł za biurkiem wygodnie i wziął do ręki teczkę z imieniem i nazwiskiem Leny. Oczywiście napisane było z błędem.

- Tak więc Pani Leno, jeśli mogę tak się do pani zwracać, bo ma pani strasznie trudne nazwisko – zaśmiał się
- Ależ oczywiście. – również się zaśmiała
- Ma pani bardzo dobre kwalifikacje, a do tego ma pani kurs masażu, co działa na pani korzyść…. – zamyślił się na chwilkę – No cóż… Jest Pani idealną kandydatką do naszego hotelu. Możemy pani zaproponować stawkę podstawową, ale jako że jesteśmy najlepszym hotelem w mieście, będzie ona wynosiła 1000 funtów tygodniowo. Jesteśmy w stanie również wypłacać premie za dobrze wykonywaną pracę. Jeśli pani się sprawdzi, to zatrudnimy panią na stałe.
- Jak będzie wyglądać moja praca?
- Dobrze, że pani pyta. – spojrzał na dziewczynę – 10h dziennie, 3 zmiany, głównie recepcja, ale również pokoje i gabinet masażu jeśli będzie pani potrzebna.
- Troszkę dużo…. – przygryzła wargę
- Rozumiem, że to panią przeraża, ale mamy naprawdę dobry i miły personel. Na pewno pomoże pani się dopasować.
- Przyjmuję pracę. Jestem zdesperowana. Potrzebuję pieniędzy….
- Jak każdy w dzisiejszych czasach. Pani Lorette przygotuje umowę próbną. Za kilka minut będzie mogła ją pani podpisać. – wstał – Zapraszam w poniedziałek do pracy, Pani Leno – uścisnął jej dłoń.

Po kilkunastu minutach Lena wyszła z hotelu cała w skowronkach. Czuła, że to będzie dobra praca, pewnie będzie musiała dużo poświęcić, ale musiała to zrobić. W końcu nie robiła tego dla siebie. Miała komu pomóc w Polsce. Wróciła do domu i zastała w nim Wojtka siedzącego na kanapie i popijającego piwko. Usiadła obok niego wyraźnie zadowolona.

- Mów co się dzieje – spojrzał na siostrę
- Dostałam prace! – podskoczyła na kanapie ucieszona
- No gratulacje! Gdzie?
- W hotelu Lanesborough.
- Oho, najlepszy i najdroższy hotel w mieście. Same szychy się tam puszczają. – zaśmiał się – Na pewno spotkasz tam wiele osobistości, ale nie podoba mi się to.
- Dlaczego?
- Bo oni trochę wyzyskują ludzi.
- Niby dlaczego? – spojrzała zdziwiona na brata
- Wymagają dużo a płacą mało. Lena nie chcę abyś tyrała na kogoś. Jesteś tu, w Londynie, a ja mam pieniądze. Dla mnie to nie problem, naprawdę.
- Wojtek, ja cie doskonale rozumiem, ale ja również chcę mieć swoje pieniądze. Chcę sama siebie utrzymać, rozumiesz?
- Tak, rozumiem…. Ale zobaczysz będziesz tego żałować.
- Oj tam, gadanie… Będzie fajnie, zobaczysz.


Lena chwyciła za torebkę i wygrzebała z niej telefon. Zaczęła stukać na klawiaturze: „Aśka, pakuj się do walizki! Mam robotę! Z głodu nie umrzemy!” i wcisnęła wyślij. 

__________________
Ogłoszenia Parafialne:

WITAM!!!!

I rozdział mamy za sobą. Trochę nudnawy, ale zaręczam, że kolejne już takie nie są. Akcja toczy się dość szybko więc jeśli będziecie ze mną dalej to obiecuję, a może raczej postaram się - to będzie odpowiedniejsze słowo - was nie zawieść. 

Dziękuje za tyle komciów pod prologiem i zapraszam do polecania, komentowania i czytania mojego nowego opowiadania. 

P.S. Szykuje dla was kolejne opowiadanie. Ostatnio miałam takiego doła, że w dwa dni napisałam plan ramowy nowego. Także zobaczymy jak to dalej będzie. 

Pozdrawiam N.