piątek, 5 grudnia 2014

Rozdział VII "Mniej gadaj i rozbieraj się."

Lenę obudził trzask otwierających się drzwi. Podniosła głowę i zobaczyła, że wciąż leży na podłodze obok wygasłego kominka okryta jedynie kocem. Przeciągnęła się i zobaczyła, że stoi nad nią Wojtek z nieciekawą miną. Wręcz był na nią zły. Kiedy Lena zobaczyła go, zaczerwieniła się i szczelnie okryła kocem, przykrywając całe ciało.

- Noc się udała? – założył ręce na biodra
- Ummm… Taaak… – zaczerwieniła się jeszcze bardziej – Gdzie Theo?
- Nie wiem. Jego samochodu też nie ma. – Lena zmarszczyła brwi zaniepokojona – Ale jak widać zostawił to – wskazał na „żółtego tulipana” i karteczkę obok głowy Leny. Lena obróciła głowę wzięła do ręki karteczkę. Przeczytała: „Dziękuję za noc”. Kiedy to przeczytała, byłą w szoku a do jej oczu nabiegły łzy. Przypomniała sobie wszystko. Przypomniała sobie noc z przed 3 lat – Lena! – spojrzał zaniepokojony na siostrę – Co się stało?
- Chcę jechać do domu! – okryta kocem wstała i pobiegła do swojego pokoju – I to natychmiast! – krzyknęła. Wbiegła do pokoju i zobaczyła, że na łóżku śpią Aśka i Kieran. Wściekła się. – Wynocha mi stąd! – krzyknęła a Aśka i Kieran zerwali się – Wypieprzać mi z pokoju! – Aśka i Kieran w popłochu wyszli z pokoju, a Lena trzasneła drzwiami.
- Lena!?! – krzyknął – Co się dzieję?! – pobiegł za nią – Co był na niej napisane!? – wszedł do pokoju a Lena stała w staniku i majtkach, nakładała spodnie
- Odwieziesz mnie na lotnisko! – spojrzała zapłakana na brata – Nie chcę tu dłużej być.
- Powiesz mi co się stało? – patrzył jak siostra płacze i pakuje swoje rzeczy
- Nie! – zapięła walizkę i wyszła z pokoju – Jeśli mnie nie zawieziesz na lotnisko, pójdę z buta.
- Dobrze, zawiozę cie. – poszedł z siostrą do samochodu
- O co tu chodziło? – spytał Kieran
- Ty się mnie pytasz? – spojrzała zszokowana na Kierana Aśka – Sama nie wiem co się właściwie przed chwilą stało.
- Oj coś czuję, że będzie dym jak wróci Theo. – pokiwał głową Kieran
- A gdzie on jest tak właściwie?
- Pojechał do miasta kupić coś Lenie.

Minęły 4 godziny i do domku wrócił Wojtek. Był smutny. Nie udało mu się porozmawiać z Leną, nawet w drodze na lotnisko. Ciągle była smutna i płakała, co rozdzierało serce Wojtkowi. Nie mógł patrzeć jak jego siostra cierpi. Wszedł do domu i zobaczył siedzących Aśkę i Kerana w salonie na kanapie. Pokiwał przecząco głową i rozpiął kurtkę. Chwilę później to domku wszedł Theo z wielkim bukietem czerwonych róż na długich łodygach. Wojtek zobaczył go i wściekły podszedł do niego, chwycił go za ramiona i przygwoździł do ściany.

- Co jej zrobiłeś?! – zawarczał – Co zrobiłeś Lenie!?
- Nic! – Theo był przerażony – Nie wiem o co ci chodzi! – wyrwał się Wojtkowi
- Lena poleciała do domu! – krzyknął

Theo był w szoku i upuścił róże. Pobiegł do pokoju Lena i zobaczył, że nie ma jej rzeczy. Wojtek nie kłamał. Leny nie było. Był w szoku, bo nie wiedział co się stało. Był pewien, że wszystko było okay, że nie zrobił nic co mogło by ją urazić. Na wszystko co stało się tej nocy, Lena się zgodziła. Myślał, że to była najlepsza noc w ich życiu, jednak się mylił. I to bardzo się mylił.

Wszyscy zgodnie ustalili, że wrócą do domu wcześniej. Nie było sensu siedzieć w domku, kiedy atmosfera między domownikami była napięta. Około godziny 21 – ej jeszcze tego samego dnia, wszyscy powrócili do Londynu. Droga przebiegła spokojnie i w totalnej ciszy.

Aśka wbiegła do domu i od razu poszła do pokoju swojej siostry. Zastała ją siedzącą w totalnym mroku, siedziała na łóżku owinięta kocem i płakała. Aśką usiadł obok siostry i przytuliła ją mocno. Przez chwilę nic nie mówiła, chciał jej tylko pokazać, że jest przy niej, i że ją wspiera. Otarła jej łzy w policzka i spojrzała na nią z troską.

- Powiesz mi co się stało? – szepnęła
- Aśka, nie mam ochoty o tym teraz rozmawiać… – pociągnęła nosem
- Chociaż powiedz mi czego to dotyczy? – spojrzała na siostrę – Theo cie skrzywdził? Zrobił coś w brew twojej woli?
- Nie… Zrobił coś gorszego… – schowała głowę pod koc
- Co takiego? Proszę powiedz mi. Wiesz, że możesz mi zaufać. Proszę Lena, może ci pomogę.
- Nie możesz mi pomóc, to już się stało.
- Ale co takiego. Proszę powiedz mi. Jesteśmy siostrami.
- Pamiętasz tą noc z przez 3 lat, kiedy mnie nie upilnowałaś? Co skończyło się tragicznie w skutkach?
- Jakże mogłabym zapomnieć. Rodzicie przypominają mi o tym niemalże każdego dnia.
- Więc… Można by powiedzieć, że mamy powtórkę z rozrywki… – pociągnęła nosem
- Lena, zdaje mi się, że to tak szybko nie działa. – zaśmiała się pod nosem
- Nie… Tulipan, karteczka na której było napisane: „Dziękuję za noc”. Nie rozumiesz? TO ON! TO BYŁ THEO! Wszystko sobie przypomniałam. Theo jest ojcem Miski! – zaczęła płakać jeszcze bardziej
- To nie możliwe! Miśka jest biała! – Aśka była w szoku.
- Jak widać przeważyły moje geny. – wzięła do ręki tableta – Popatrz – otworzyła zdjęcie Miski i zdjęcie z młodości Theo – Są identyczni!
- Faktycznie! Masz rację! – przyjrzała się zdjęciom – Ale to chyba dobrze, że w końcu odnalazłaś ojca Miśki, tak?
- Nie… Czy ty nie rozumiesz, że on mnie wykorzystał! Dobrze wiedział kim jestem a dalej grał w swoją grę. Pozwalał mi myśleć, że się nie znamy, że nigdy się nie spotkaliśmy! A teraz po tej nocy… Mam ochotę się zabić!
- Nie mów tak! – spojrzała zaniepokojona i trochę zła na Lenę – Masz Michalinę, masz mnie i Wojtka. Teraz masz też również Theo. Mam nadzieję, że mu powiesz, bo powiesz mu, tak?
- Nie, nie ma mowy! On mnie ponownie wykorzystał. Nie dowie się, ze ma córkę. Nie po tym jak mnie znów zostawił samą, w łóżku, z głupim „żółtym tulipanem” i karteczką.
- Lena, Theo wrócił do domku. Wrócił z wielkim bukietem czerwonych róż. – Lena podniosła wzrok – Więc wątpię, że cie ‘znów’ zostawił.
- To nic nie zmienia! – po policzku znów popłynęła jej łza – Porozmawiajmy o tobie i Kieranie. Co jest między wami?
- Nie ładnie jest tak zmieniać temat. – posłała siostrze karcące spojrzenie – Kieran spytał mnie wczoraj na kolacji, czy chce być jego dziewczyną…
- A ty mu od razu wskoczyłaś mu do łóżka! – powiedziała zimnym tonem głosu
- Nie! Oszalałaś!? – była zaskoczona – Byliśmy na kolacji, a później jak śnieżyca się uspokoiła to wróciliśmy do domku. Zobaczyliśmy, że ty i …
- Proszę nie wymawiaj jego imienia – weszła jej w słowo
- Zobaczyliśmy was śpiących, więc poszliśmy do naszego pokoju. Gadaliśmy jeszcze chwilę, ale byliśmy zmęczeni więc zasnęliśmy razem. To coś złego?
- Nie. Przepraszam, że pomyślałam, że wy…
- Nic nie szkodzi. – uścisnęła Lenę – Uśmiechnij się! – otarła łzy z policzka siostry – Wszystko będzie dobrze. Chodź. Wojtek się martwi.
- Nie chcę…
- Chodź. Pokaż mu się chociaż, bo sam do ciebie przyjdzie. – wstała i wyciągnęła do Leny rękę – Chodź.
- No dobrze. – wstała i razem z siostrą poszła do salonu, gdzie siedział Wojtek, który na ich widok wstał
- Lena – powiedział – Mam go wykastrować, może zabić? Mów co mam zrobić a na pewno to zrobię.
- Nic nie rób. To nie pomoże. – usiadła na kanapie – Chcę wrócić do Polski. – powiedziała
- Co? – Aśka i Wojtek wpadli w osłupienie
- Chcę wrócić do Polski. Nie chcę tu dłużej być. Nie mogę tu dłużej być.
- Lena, to nie takie proste. – stwierdził Wojtek
- To jest proste. Pakuje się, kupuje bilet i lecę… – westchnęła
- Nie zapominaj, że pracujesz w Arsenalu i muszą znaleźć kogoś na zastępstwo. – powiedział Wojtek
- To niech znajdą, bo nie wrócę już tu. – wstała i wróciła do pokoju.

Do końca urlopu Lena siedziała w swoim pokoju i unikała kontaktu, że wszystkimi, a zwłaszcza z Theo. Nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Niestety urlop się skończył i musiała wrócić do pracy, co skutkowało przymusowym spotkaniem z Theo na sesji masażu. Na pierwszy ogień na masaż przyszedł Kieran.

- I jak dziś humor? – usiadł na łóżku
- Mniej gadaj i rozbieraj się. Jesteśmy w pracy. – powiedziała chłodno
- Tylko nie gryź, okay? – zaśmiał się i rozebrał a później położył się na kozetce
- Lepiej mnie nie wkurzaj! – przystąpiła do masażu – Mogę się ciebie o coś spytać?
- Jasne. Pytaj o co chcesz. – uśmiechnął się
- Jakie masz zamiary w stosunku do mojej siostry, co?
- Twoja siostra bardzo mi się podoba. Czuje się inaczej przy niej… Sprawia, że jestem lepszy.
- Lepiej uważaj, bo jeśli ją skrzywdzisz, to podczas masażu obetnę ci jaja i nawet się nie zorientujesz kiedy!
- Woah! – wystraszył się – Spokojnie! Na pewno jej nie skrzywdzę. Chyba się zakochałem, więc nie masz powodów do zmartwień.
- Mam nadzieję! Mam nadzieję… – zaczęła go masować

Kieran więcej się nie odezwał. Wolał delektować się masażem i nie chciał się narażać Lenie. Kiedy skończyła, Kieran ubrał się i wyszedł. Kolejny był Aaron, ale nie był dziś rozmowny. Zresztą Lena też, więc zrobiła to co miała zrobić i przygotowała się na wejście kolejnego piłkarza. Kiedy zbliżała się godzina 17:00, Lena już prawie wszystkich piłkarzy wymasowała. Nawet nie zauważyła, że kilku z nich nawet się nie zjawiło, a był w nich Theo. W końcu ktoś się zjawił, otworzył drzwi i wszedł do pokoju. Lena odwróciła się i zobaczyła wielki bukiet czerwonych róż na dwóch nogach. Uśmiechnęła się kątem oka, ale po chwili uśmiech znikł z jej twarzy albowiem zza bukietu wychylił się Theo Walcott. Nagle ogarnęła ją złość i nienawiść.

- Wyjdź! – zagrzmiała – Nie chcę cie widzieć!
- Nie wyjdę Lena. Nie ma mowy! – podszedł – To dla ciebie. – podał Lenie kwiaty
- Zabieraj te chwasty i wynocha! – odepchnęła go
- Nie wyjdę! Musisz mnie wysłuchać! – spojrzał zły na Lenę  - Zresztą musisz wykonać masaż, w końcu to twój praca.
- Nie mam ochoty na ciebie patrzeć, a co dopiero dotykać. – spoważniała – Ale muszę być profesjonalistką. Kładź się. – wskazała na kozetkę – Zrobię masaż w później wypieprzaj z pola mojego widzenia!
- Musimy porozmawiać… – rozebrał się i położył
- Nic nie musimy. – zaczęła go masować – Nie rozumiem dlaczego nie możesz tego zrozumieć. Jesteś niedorozwinięty czy jak?
- To ja nie rozumiem. – westchnął i nastała cisza. Po masażu wstał, ubrał się a później ukląkł i chwycił Leną za rękę – Lena, nie rozumiem co się stało. Proszę powiedź mi co się stało… Przecież było nam tak dobrze. – Lena spojrzała na Theo – Nie zrobiłem nic czego byś nie chciała.
- Naprawdę nie wiem czy ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz! – spojrzała lekko zdziwiona na Theo a po chwili podeszła do drzwi i je otworzyła – Wyjdź proszę!
- Nie! – wkurzył się i zamknął drzwi – Wytłumacz mi o co chodzi, bo ja naprawdę nie wiem! – podniósł ton głosu, a Lena oniemiała lekko przerażona
- Opowiem ci historię pewnej dziewczyny… – usiadła na kozetce – Rzecz miała miejsce 3 lata temu, po meczu Polska – Anglia. Pewna dziewczyna nie chciała iść razem z siostrą i bratem a także ich przyjacielem do klubu, ale jednak dała się namówić. Myślała, że to będzie najlepsza, no może nie najlepsza, ale jedna z lepszych nocy w życiu. I tak prawie było. Świetnie się bawiła, trochę za dużo wypiła i skończyło się to dla niej tragicznie. Skończyła w pokoju hotelowym z chłopakiem, którego nawet nie znała. Chłopak wykorzystał ją, choć była gówniarą, co najważniejsze dziewicą. – Lenie po policzku popłynęła łza – Po nocy spędzonej z chłopakiem obudziła się sama w hotelowym pokoju. Nic nie pamiętała. Na poduszce obok leżał „żółty tulipan” i mała karteczka na które było napisane: „Dziękuję za noc”. Można było to nawet przeboleć, bo czym jest przypadkowy seks na imprezie. Ale po 3 miesiącach dziewczyna zaczęła rzygać jak kot i już nie było jej tak do śmiechu. Poszła do lekarza i jej życie się skończyło. – już nie mogła się powstrzymać, zaczęła płakać – Jeśli dalej nie wiesz o co chodzi, to gratuluje! Jesteś skończonym dupkiem i debilem! – wstała chwyciła za swoją torbę i wyszła z gabinetu trzaskając drzwiami. Nawet nie zauważyła, że jest w ubraniu roboczym. Poszła do samochodu i usiadła na miejscu kierowcy. Uderzyła pięściami w kierownicę i puściły jej emocje. Zaczęła płakać jeszcze bardziej.

Weszła do mieszkania. Miała opuchnięte oczy od płaczu i rozmazany makijaż. Zobaczyła, że w salonie siedzi Wojtek. Spojrzała na niego a on wstał i podszedł do niej, przytulił mocno i pocałował w głowę. Nie chciał pytać co się stało, bo wiedział, że Lena mu nic nie powie. Usiedli w salonie. Lena przytuliła się do Wojtka a on otarł jej łzę z policzka. Wtedy zadzwonił telefon Leny charakterystycznym dzwonkiem. Ten dzwonek był zarezerwowany tylko dla jednej osoby, jej mamy. Nigdy nie dzwoniła bez wcześniejszego powiadomienia, więc to był sygnał alarmowy dla Leny. Podniosła się szybko z kanapy i pobiegła do torebki by znaleźć telefon.

- Mamo? Coś się stało? – spytała zmartwiona – Mamo… Zwolnij, nie rozumiem co mówisz. Co?! – podniosła ton głosu – Co się stało? Co z nią? Mamo…! Za kilka godzin będę! – rozłączyła się i rzuciła telefonem o ścianę, który o dziwo nie rozleciał się na drobne kawałeczki
- Co się stało? – spytał zaniepokojony Wojtek, ale Lena szybko poszła do swojego pokoju, a Wojtek poszedł za nią – Lena, co się stało? – spojrzał na siostrę, która pakowała walizkę
- Miśka… – znów zaczęła płakać – Michalina jest w szpitalu…
- Co?! – Wojtek był w szoku – Co jej jest?
- Wojtek nie mam czasu teraz rozmawiać. Zawieź mnie na lotnisko, muszę lecieć do Polski.
- Dobrze. – powiedział i pomógł zapiąć Lenie walizkę – Chodź… W drodze mi powiesz.
- A co z klubem? Przecież tam pracuje.
- Nie martw się teraz oto. – spojrzał na siostrę – Usprawiedliwię cie na kilka dni.

- Dziękuję, kochany jesteś. – ucałowała brata w policzek i wyszli z pokoju Leny, a po chwili z mieszkania i pojechali na lotnisko. 
__________________
Ogłoszenia Parafialne:

Witam!

Wiem, że długo mnie nie było, ale zaczęłam ponownie studiować i inne sprawy zwaliły mi się na głowę. Ale plus jest w studiach taki, że mam tak nudne wykłady, że napisałam skrypty do kilku kolejnych odcinków DR, więc z napisaniem tych odcinków nie będzie problemu. 

Mam nadzieje, że ten rozdział się wam podobał. Wszelkie zastrzeżenia, spostrzeżenia, co wam się podobało a co nie umieścicie w komentarzu.

Komentarz i wyrażanie w jego treści co się wam podobało a co nie, jest bardzo ważny dla autora opowiadania, albowiem wie co ma robić dalej. No i taki komentarz to również nagroda dla pisarza. Także zachęcam do komentowania.

II rozdział DR pojawi się już niebawem, może nawet w święta - jeśli będę miała czas. Tymczasem zostawiam was z rozdziałem VII TLCh.

Pozdrawiam N.