Lenę
obudził trzask otwierających się drzwi. Podniosła głowę i zobaczyła, że wciąż
leży na podłodze obok wygasłego kominka okryta jedynie kocem. Przeciągnęła
się i zobaczyła, że stoi nad nią Wojtek z nieciekawą miną. Wręcz był na nią
zły. Kiedy Lena zobaczyła go, zaczerwieniła się i szczelnie okryła
kocem, przykrywając całe ciało.
- Noc
się udała? – założył ręce na biodra
-
Ummm… Taaak… – zaczerwieniła się jeszcze bardziej – Gdzie Theo?
- Nie
wiem. Jego samochodu też nie ma. – Lena zmarszczyła brwi zaniepokojona – Ale
jak widać zostawił to – wskazał na „żółtego tulipana” i karteczkę obok głowy
Leny. Lena obróciła głowę wzięła do ręki karteczkę. Przeczytała: „Dziękuję za
noc”. Kiedy to przeczytała, byłą w szoku a do jej oczu nabiegły łzy. Przypomniała
sobie wszystko. Przypomniała sobie noc z przed 3 lat – Lena! – spojrzał
zaniepokojony na siostrę – Co się stało?
- Chcę
jechać do domu! – okryta kocem wstała i pobiegła do swojego pokoju – I to
natychmiast! – krzyknęła. Wbiegła do pokoju i zobaczyła, że na łóżku śpią Aśka
i Kieran. Wściekła się. – Wynocha mi stąd! – krzyknęła a Aśka i Kieran zerwali
się – Wypieprzać mi z pokoju! – Aśka i Kieran w popłochu wyszli z pokoju, a Lena trzasneła drzwiami.
-
Lena!?! – krzyknął – Co się dzieję?! – pobiegł za nią – Co był na niej
napisane!? – wszedł do pokoju a Lena stała w staniku i majtkach, nakładała
spodnie
- Odwieziesz
mnie na lotnisko! – spojrzała zapłakana na brata – Nie chcę tu dłużej być.
-
Powiesz mi co się stało? – patrzył jak siostra płacze i pakuje swoje rzeczy
- Nie!
– zapięła walizkę i wyszła z pokoju – Jeśli mnie nie zawieziesz na lotnisko, pójdę z buta.
-
Dobrze, zawiozę cie. – poszedł z siostrą do samochodu
- O co
tu chodziło? – spytał Kieran
- Ty
się mnie pytasz? – spojrzała zszokowana na Kierana Aśka – Sama nie wiem co się
właściwie przed chwilą stało.
- Oj
coś czuję, że będzie dym jak wróci Theo. – pokiwał głową Kieran
- A
gdzie on jest tak właściwie?
-
Pojechał do miasta kupić coś Lenie.
Minęły
4 godziny i do domku wrócił Wojtek. Był smutny. Nie udało mu się porozmawiać z
Leną, nawet w drodze na lotnisko. Ciągle była smutna i płakała, co rozdzierało
serce Wojtkowi. Nie mógł patrzeć jak jego siostra cierpi. Wszedł do domu i
zobaczył siedzących Aśkę i Kerana w salonie na kanapie. Pokiwał przecząco głową
i rozpiął kurtkę. Chwilę później to domku wszedł Theo z wielkim bukietem
czerwonych róż na długich łodygach. Wojtek zobaczył go i wściekły podszedł do
niego, chwycił go za ramiona i przygwoździł do ściany.
- Co
jej zrobiłeś?! – zawarczał – Co zrobiłeś Lenie!?
- Nic!
– Theo był przerażony – Nie wiem o co ci chodzi! – wyrwał się Wojtkowi
- Lena
poleciała do domu! – krzyknął
Theo
był w szoku i upuścił róże. Pobiegł do pokoju Lena i zobaczył, że nie ma jej
rzeczy. Wojtek nie kłamał. Leny nie było. Był w szoku, bo nie wiedział co się
stało. Był pewien, że wszystko było okay, że nie zrobił nic co mogło by ją
urazić. Na wszystko co stało się tej nocy, Lena się zgodziła. Myślał, że to
była najlepsza noc w ich życiu, jednak się mylił. I to bardzo się mylił.
Wszyscy
zgodnie ustalili, że wrócą do domu wcześniej. Nie było sensu siedzieć w domku,
kiedy atmosfera między domownikami była napięta. Około godziny 21 – ej jeszcze
tego samego dnia, wszyscy powrócili do Londynu. Droga przebiegła spokojnie i w
totalnej ciszy.
Aśka
wbiegła do domu i od razu poszła do pokoju swojej siostry. Zastała ją siedzącą
w totalnym mroku, siedziała na łóżku owinięta kocem i płakała. Aśką usiadł obok
siostry i przytuliła ją mocno. Przez chwilę nic nie mówiła, chciał jej tylko
pokazać, że jest przy niej, i że ją wspiera. Otarła jej łzy w policzka i
spojrzała na nią z troską.
- Powiesz
mi co się stało? – szepnęła
- Aśka,
nie mam ochoty o tym teraz rozmawiać… – pociągnęła nosem
-
Chociaż powiedz mi czego to dotyczy? – spojrzała na siostrę – Theo cie
skrzywdził? Zrobił coś w brew twojej woli?
- Nie…
Zrobił coś gorszego… – schowała głowę pod koc
- Co
takiego? Proszę powiedz mi. Wiesz, że możesz mi zaufać. Proszę Lena, może ci
pomogę.
- Nie
możesz mi pomóc, to już się stało.
- Ale
co takiego. Proszę powiedz mi. Jesteśmy siostrami.
- Pamiętasz
tą noc z przez 3 lat, kiedy mnie nie upilnowałaś? Co skończyło się tragicznie w
skutkach?
-
Jakże mogłabym zapomnieć. Rodzicie przypominają mi o tym niemalże każdego dnia.
-
Więc… Można by powiedzieć, że mamy powtórkę z rozrywki… – pociągnęła nosem
-
Lena, zdaje mi się, że to tak szybko nie działa. – zaśmiała się pod nosem
- Nie…
Tulipan, karteczka na której było napisane: „Dziękuję za noc”. Nie rozumiesz?
TO ON! TO BYŁ THEO! Wszystko sobie przypomniałam. Theo jest ojcem Miski! –
zaczęła płakać jeszcze bardziej
- To
nie możliwe! Miśka jest biała! – Aśka była w szoku.
- Jak
widać przeważyły moje geny. – wzięła do ręki tableta – Popatrz – otworzyła
zdjęcie Miski i zdjęcie z młodości Theo – Są identyczni!
-
Faktycznie! Masz rację! – przyjrzała się zdjęciom – Ale to chyba dobrze, że w
końcu odnalazłaś ojca Miśki, tak?
- Nie…
Czy ty nie rozumiesz, że on mnie wykorzystał! Dobrze wiedział kim jestem a
dalej grał w swoją grę. Pozwalał mi myśleć, że się nie znamy, że nigdy się nie
spotkaliśmy! A teraz po tej nocy… Mam ochotę się zabić!
- Nie
mów tak! – spojrzała zaniepokojona i trochę zła na Lenę – Masz Michalinę, masz
mnie i Wojtka. Teraz masz też również Theo. Mam nadzieję, że mu powiesz, bo
powiesz mu, tak?
- Nie,
nie ma mowy! On mnie ponownie wykorzystał. Nie dowie się, ze ma córkę. Nie po
tym jak mnie znów zostawił samą, w łóżku, z głupim „żółtym tulipanem” i
karteczką.
-
Lena, Theo wrócił do domku. Wrócił z wielkim bukietem czerwonych róż. – Lena
podniosła wzrok – Więc wątpię, że cie ‘znów’ zostawił.
- To
nic nie zmienia! – po policzku znów popłynęła jej łza – Porozmawiajmy o tobie i
Kieranie. Co jest między wami?
- Nie
ładnie jest tak zmieniać temat. – posłała siostrze karcące spojrzenie – Kieran
spytał mnie wczoraj na kolacji, czy chce być jego dziewczyną…
- A ty
mu od razu wskoczyłaś mu do łóżka! – powiedziała zimnym tonem głosu
- Nie!
Oszalałaś!? – była zaskoczona – Byliśmy na kolacji, a później jak śnieżyca się
uspokoiła to wróciliśmy do domku. Zobaczyliśmy, że ty i …
-
Proszę nie wymawiaj jego imienia – weszła jej w słowo
-
Zobaczyliśmy was śpiących, więc poszliśmy do naszego pokoju. Gadaliśmy jeszcze
chwilę, ale byliśmy zmęczeni więc zasnęliśmy razem. To coś złego?
- Nie.
Przepraszam, że pomyślałam, że wy…
- Nic
nie szkodzi. – uścisnęła Lenę – Uśmiechnij się! – otarła łzy z policzka siostry
– Wszystko będzie dobrze. Chodź. Wojtek się martwi.
- Nie
chcę…
-
Chodź. Pokaż mu się chociaż, bo sam do ciebie przyjdzie. – wstała i wyciągnęła
do Leny rękę – Chodź.
- No
dobrze. – wstała i razem z siostrą poszła do salonu, gdzie siedział Wojtek,
który na ich widok wstał
- Lena
– powiedział – Mam go wykastrować, może zabić? Mów co mam zrobić a na pewno to
zrobię.
- Nic
nie rób. To nie pomoże. – usiadła na kanapie – Chcę wrócić do Polski. –
powiedziała
- Co?
– Aśka i Wojtek wpadli w osłupienie
- Chcę
wrócić do Polski. Nie chcę tu dłużej być. Nie mogę tu dłużej być.
-
Lena, to nie takie proste. – stwierdził Wojtek
- To
jest proste. Pakuje się, kupuje bilet i lecę… – westchnęła
- Nie
zapominaj, że pracujesz w Arsenalu i muszą znaleźć kogoś na zastępstwo. –
powiedział Wojtek
- To
niech znajdą, bo nie wrócę już tu. – wstała i wróciła do pokoju.
Do
końca urlopu Lena siedziała w swoim pokoju i unikała kontaktu, że wszystkimi, a
zwłaszcza z Theo. Nie chciała mieć z nim nic wspólnego. Niestety urlop się
skończył i musiała wrócić do pracy, co skutkowało przymusowym spotkaniem z Theo
na sesji masażu. Na pierwszy ogień na masaż przyszedł Kieran.
- I
jak dziś humor? – usiadł na łóżku
-
Mniej gadaj i rozbieraj się. Jesteśmy w pracy. – powiedziała chłodno
-
Tylko nie gryź, okay? – zaśmiał się i rozebrał a później położył się na
kozetce
-
Lepiej mnie nie wkurzaj! – przystąpiła do masażu – Mogę się ciebie o coś
spytać?
-
Jasne. Pytaj o co chcesz. – uśmiechnął się
- Jakie
masz zamiary w stosunku do mojej siostry, co?
-
Twoja siostra bardzo mi się podoba. Czuje się inaczej przy niej… Sprawia, że
jestem lepszy.
-
Lepiej uważaj, bo jeśli ją skrzywdzisz, to podczas masażu obetnę ci jaja i
nawet się nie zorientujesz kiedy!
-
Woah! – wystraszył się – Spokojnie! Na pewno jej nie skrzywdzę. Chyba się
zakochałem, więc nie masz powodów do zmartwień.
- Mam
nadzieję! Mam nadzieję… – zaczęła go masować
Kieran
więcej się nie odezwał. Wolał delektować się masażem i nie chciał się narażać
Lenie. Kiedy skończyła, Kieran ubrał się i wyszedł. Kolejny był Aaron, ale nie
był dziś rozmowny. Zresztą Lena też, więc zrobiła to co miała zrobić i
przygotowała się na wejście kolejnego piłkarza. Kiedy zbliżała się godzina 17:00,
Lena już prawie wszystkich piłkarzy wymasowała. Nawet nie zauważyła, że kilku z
nich nawet się nie zjawiło, a był w nich Theo. W końcu ktoś się zjawił,
otworzył drzwi i wszedł do pokoju. Lena odwróciła się i zobaczyła wielki bukiet
czerwonych róż na dwóch nogach. Uśmiechnęła się kątem oka, ale po chwili
uśmiech znikł z jej twarzy albowiem zza bukietu wychylił się Theo Walcott. Nagle
ogarnęła ją złość i nienawiść.
-
Wyjdź! – zagrzmiała – Nie chcę cie widzieć!
- Nie
wyjdę Lena. Nie ma mowy! – podszedł – To dla ciebie. – podał Lenie kwiaty
-
Zabieraj te chwasty i wynocha! – odepchnęła go
- Nie
wyjdę! Musisz mnie wysłuchać! – spojrzał zły na Lenę - Zresztą musisz wykonać masaż, w końcu to
twój praca.
- Nie
mam ochoty na ciebie patrzeć, a co dopiero dotykać. – spoważniała – Ale muszę być profesjonalistką. Kładź się. – wskazała na kozetkę – Zrobię masaż w później
wypieprzaj z pola mojego widzenia!
-
Musimy porozmawiać… – rozebrał się i położył
- Nic
nie musimy. – zaczęła go masować – Nie rozumiem dlaczego nie możesz tego
zrozumieć. Jesteś niedorozwinięty czy jak?
- To
ja nie rozumiem. – westchnął i nastała cisza. Po masażu wstał, ubrał się a
później ukląkł i chwycił Leną za rękę – Lena, nie rozumiem co się stało. Proszę
powiedź mi co się stało… Przecież było nam tak dobrze. – Lena spojrzała na Theo
– Nie zrobiłem nic czego byś nie chciała.
-
Naprawdę nie wiem czy ty jesteś taki głupi czy tylko udajesz! – spojrzała lekko
zdziwiona na Theo a po chwili podeszła do drzwi i je otworzyła – Wyjdź proszę!
- Nie!
– wkurzył się i zamknął drzwi – Wytłumacz mi o co chodzi, bo ja naprawdę nie
wiem! – podniósł ton głosu, a Lena oniemiała lekko przerażona
- Opowiem
ci historię pewnej dziewczyny… – usiadła na kozetce – Rzecz miała miejsce 3
lata temu, po meczu Polska – Anglia. Pewna dziewczyna nie chciała iść razem z
siostrą i bratem a także ich przyjacielem do klubu, ale jednak dała się
namówić. Myślała, że to będzie najlepsza, no może nie najlepsza, ale jedna z lepszych
nocy w życiu. I tak prawie było. Świetnie się bawiła, trochę za dużo wypiła i
skończyło się to dla niej tragicznie. Skończyła w pokoju hotelowym z
chłopakiem, którego nawet nie znała. Chłopak wykorzystał ją, choć była
gówniarą, co najważniejsze dziewicą. – Lenie po policzku popłynęła łza – Po
nocy spędzonej z chłopakiem obudziła się sama w hotelowym pokoju. Nic nie
pamiętała. Na poduszce obok leżał „żółty tulipan” i mała karteczka na które
było napisane: „Dziękuję za noc”. Można było to nawet przeboleć, bo czym jest
przypadkowy seks na imprezie. Ale po 3 miesiącach dziewczyna zaczęła rzygać jak
kot i już nie było jej tak do śmiechu. Poszła do lekarza i jej życie się
skończyło. – już nie mogła się powstrzymać, zaczęła płakać – Jeśli dalej nie wiesz o co chodzi, to gratuluje! Jesteś skończonym dupkiem i debilem! – wstała chwyciła za
swoją torbę i wyszła z gabinetu trzaskając drzwiami. Nawet nie zauważyła, że
jest w ubraniu roboczym. Poszła do samochodu i usiadła na miejscu kierowcy.
Uderzyła pięściami w kierownicę i puściły jej emocje. Zaczęła płakać jeszcze
bardziej.
Weszła
do mieszkania. Miała opuchnięte oczy od płaczu i rozmazany makijaż. Zobaczyła,
że w salonie siedzi Wojtek. Spojrzała na niego a on wstał i podszedł do niej,
przytulił mocno i pocałował w głowę. Nie chciał pytać co się stało, bo
wiedział, że Lena mu nic nie powie. Usiedli w salonie. Lena przytuliła się do
Wojtka a on otarł jej łzę z policzka. Wtedy zadzwonił telefon Leny
charakterystycznym dzwonkiem. Ten dzwonek był zarezerwowany tylko dla jednej
osoby, jej mamy. Nigdy nie dzwoniła bez wcześniejszego powiadomienia, więc to
był sygnał alarmowy dla Leny. Podniosła się szybko z kanapy i pobiegła do torebki
by znaleźć telefon.
-
Mamo? Coś się stało? – spytała zmartwiona – Mamo… Zwolnij, nie rozumiem co
mówisz. Co?! – podniosła ton głosu – Co się stało? Co z nią? Mamo…! Za kilka
godzin będę! – rozłączyła się i rzuciła telefonem o ścianę, który o dziwo nie
rozleciał się na drobne kawałeczki
- Co
się stało? – spytał zaniepokojony Wojtek, ale Lena szybko poszła do swojego
pokoju, a Wojtek poszedł za nią – Lena, co się stało? – spojrzał na siostrę,
która pakowała walizkę
-
Miśka… – znów zaczęła płakać – Michalina jest w szpitalu…
- Co?!
– Wojtek był w szoku – Co jej jest?
-
Wojtek nie mam czasu teraz rozmawiać. Zawieź mnie na lotnisko, muszę lecieć do
Polski.
-
Dobrze. – powiedział i pomógł zapiąć Lenie walizkę – Chodź… W drodze mi
powiesz.
- A co
z klubem? Przecież tam pracuje.
- Nie
martw się teraz oto. – spojrzał na siostrę – Usprawiedliwię cie na kilka dni.
-
Dziękuję, kochany jesteś. – ucałowała brata w policzek i wyszli z pokoju Leny,
a po chwili z mieszkania i pojechali na lotnisko.
__________________
Ogłoszenia Parafialne:
Witam!
Wiem, że długo mnie nie było, ale zaczęłam ponownie studiować i inne sprawy zwaliły mi się na głowę. Ale plus jest w studiach taki, że mam tak nudne wykłady, że napisałam skrypty do kilku kolejnych odcinków DR, więc z napisaniem tych odcinków nie będzie problemu.
Mam nadzieje, że ten rozdział się wam podobał. Wszelkie zastrzeżenia, spostrzeżenia, co wam się podobało a co nie umieścicie w komentarzu.
Komentarz i wyrażanie w jego treści co się wam podobało a co nie, jest bardzo ważny dla autora opowiadania, albowiem wie co ma robić dalej. No i taki komentarz to również nagroda dla pisarza. Także zachęcam do komentowania.
II rozdział DR pojawi się już niebawem, może nawet w święta - jeśli będę miała czas. Tymczasem zostawiam was z rozdziałem VII TLCh.
Pozdrawiam N.
Komentarz i wyrażanie w jego treści co się wam podobało a co nie, jest bardzo ważny dla autora opowiadania, albowiem wie co ma robić dalej. No i taki komentarz to również nagroda dla pisarza. Także zachęcam do komentowania.
II rozdział DR pojawi się już niebawem, może nawet w święta - jeśli będę miała czas. Tymczasem zostawiam was z rozdziałem VII TLCh.
Pozdrawiam N.
Hmmmm, po krótkich przemyśleniach stwierdzam, iż Theo to dupek i jesli nie zrozumiał historii Ley to jest skończonym idiotą. A domyślam się, że nie zrozumiał, bo tyle panienek już miał, że trudno by zliczyć. Chyba.
OdpowiedzUsuńOby z Michaliną nie było nic poważnego, bo byłaby masakra.
Rozdział ogółem fajny, ciekawy, nie mam zastrzeżeń (Boże, jak jakiś krytyk!).
Czekam na kolejny i mam nadzieje, że pojawi się szybciej. Pozdrawiam :3
Hej chciałabym zaprosić Cię na mój nowy blog :) http://przeznaczeniedwochserc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Hej chciałabym zaprosić Cię na mój nowy blog :) http://przeznaczeniedwochserc.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*