piątek, 27 czerwca 2014

Rozdział II "Że też tacy istnieją!"

Przez 3 tygodnie Lena harowała jak wół. Przychodziła z pracy zmęczona jak nigdy. Marzyła tylko o odpoczynku i śnie. Każdy zarobiony grosz przesyłała do Polski, ale nie narzekała. Aśka również zdobyła prace, więc nie musiała być na utrzymaniu Wojtka. Lena w pracy dobrze dogadywała się ze swoją załogą, więc to było duże ułatwienie, ale jej zwierzchnik już taki nie był. I nie mowa tu o tym miłym i sympatycznym szefie hotelu, ale o kierowniku zmiany. Nikt nie chciał się na niego nadziać, zwłaszcza nowi pracownicy, którym dawał wycisk nie z tej ziemi.

Lena już była prawie miesiąc w Anglii i bardzo tęskniła za domem. Trzymało ją tu tylko to, że musi zarobić trochę pieniędzy, w końcu nie robi tego dla siebie. Pewnego październikowego dnia Lena i Aśka siedziały w salonie. Lena delektowała się ostatnimi wolnymi chwilami przed wyjściem do pracy.

- Lena, może zaczęłabyś szukać innej pracy, co? – spytała
- Po co? Przecież mam tą i jest mi w niej dobrze. – spojrzała na siostrę zdziwiona
- Na pewno dobrze? Jesteś totalnie wymęczona. Nic innego nie robisz tylko śpisz. Powinnaś korzystać z życia. Przecież taka młoda jeszcze jesteś. Powinnaś się bawić, zwłaszcza że jesteś teraz w Anglii. Możesz sobie na to pozwolić.
- Aśka, moje życie już się dawno skończyło. Czyżbyś o tym zapomniała?
- Tak, wiem… Lubisz być odpowiedzialna.
- No! I tego się trzymajmy. Zresztą… Lubię tą pracę. Załoga jest całkiem spoko. Jakoś daję radę z kierownikiem. – uśmiechnęła się
- Ale jak długo dasz radę tak pociągnąć, co?
- Zobaczymy. – spojrzała na zegarek – A tymczasem zmywam się do pracy.

Wstała i wyszła. Aśka została sama i nie miała nic do roboty. Uznała iż w wolny dzień będzie leniuchować na całego. Niestety nie potrafiła tak siedzieć bezczynnie. Uznała iż dobrym podziękowanie dla Wojtka, za mieszkanie w jego mieszkaniu, będzie ogarnięcie mieszkalnego syfu, zrobienie prania i może czegoś do jedzenia.

Około godziny 15 w mieszkaniu zjawił się Wojtek i był zdziwiony widząc siostrę ze ścierą w rękach, odkurzającą szafki. Głośno zachrząkał i zaśmiał się, kiedy Aśka podskoczyła wystraszona.

- Chyba mnie oczy mylą! Ty sprzątasz?! – ponownie się zaśmiał
- A co! – zrobiła śmieszną pozę – Nie wolno mi?
- Nie… Nie… Przecież jak nic nie mówię. – zaśmiał się i rzucił torbę treningową na ziemię
- Ej! Może choć raz zaniósłbyś swoje szmaty do łazienki, a nie Lena ma ciągle to robić. Ona i tak jest przemęczona! – powiedziała to tak poważnie, że Wojtek niezwłocznie zaniósł swoją torbę do łazienki
- A gdzie Lena? – spytał kiedy wrócił
- Wyszła do pracy. – powiedziała smutna – Wojtek, nie chcę nadużywać swojej dobroci, ale nie mógłbyś użyć swoich znajomości i znaleźć Lenie coś lżejszego?
- Oczywiście, że mogę, ale Lena nigdy się na to nie zgodzi. – usiadł w salonie i założył nogi na stolik
- Nogi! – skrzywiła się a Woj posłusznie zabrał nogi ze stolika – Ale przecież ona nie musi wiedzieć, że ty jej pomogłeś. Zawsze możesz coś zostawić na stoliku i ona przypadkiem to znajdzie.
- Hmm…. – potarł palcami podbródek – To jest dobra myśl. Zobaczę co da się zrobić.
- Dziękuję – uśmiechnęła się do brata – To co, pizza?
- Czytasz mi w myślach! – powiedział ucieszony a Aśka chwyciła za telefon – Ale Lena nie popiera takiego jedzenia…
- Ale Leny tu nie ma. – wykręciła numer i po chwili zamówiła 2 duże pizze z podwójnym serem, pieczarkami i innymi dodatkami – Zanim Lena wróci, a znając ją wróci późno, to zdążymy usunąć dowody zbrodni. – uśmiechnęła się szeroko. Wojtek już nic nie odpowiedział, chwycił za pilot i odpalił telewizor.

Przez cały dzień w hotelu panowała jakaś dziwna cisza. Kierownika zmiany wcięło gdzieś po wizycie u szefa i cały personel został bez opieki. Może byłoby to coś dziwnego, ale czasami tak się zdarzało i nikt jakoś zbytnio się nie przejmował tym iż ich egzekutor gdzieś się ulotnił. Około godziny 22-iej w hotelu zrobiło się spokojnie. Żaden z gości nie wychodził, nikt się nie wymeldowywał i nikt się też nie wmeldowywał. To było dobre zakończenie dnia w pracy. Takie bardzo spokojne i bez nagłych zwrotów akcji, jakie to miało miejsce kilka dni temu.

Lena siedziała w recepcji i gapiła się ciągle na zegarek. Odliczała minuty do końca zmiany, grała w „Candy Crush’a”. Kiedy gra jej się znudziła postanowiła zrobić porządek na ladzie. Trzy minut przed zakończeniem zmiany do hotelu weszła para osób, której nawet Lena nie zauważyła. Chłopak i dziewczyna stali kilka minut wyczekując aż ktoś się zjawi i ich obsłuży. Nagle ktoś uderzył w dzwoneczek stojący na ladzie i Lena uderzyła głową o ladę kiedy się podnosiła. Spojrzała na przybyłych i potarła ręką głowę.

- O, to ty! – uśmiechnęła się nieśmiało
- Co ja? – chłopak spytał trochę zmieszany nie wiedząc o co dziewczynie chodzi
- Wybaczy pan, chyba z kim pana pomyliłam… – zarumieniała się – W czym mogę pomóc?
- Chciałbym apartament na jedną noc. Ten co zwykle. – dziewczyna nie wiedziała o co chodzi – Ach wiedzę, że jesteś nowa…
- No nie taka nowa. Pierwszy raz jestem na popołudniowej zmianie i dziś wyjątkowo zastępuję koleżankę.
- Więc cię naprowadzę. – uśmiechnął się – Theodore Walcott. Apartament 3034, jedna noc, nie przeszkadzać aż do czasu wymeldowania, chyba że zadzwonię i coś zamówię, a zamówię na pewno. – ponownie posłał jej ciepły uśmiech, a dziewczyna podała mu właściwy kluczyk – Dziękuję! – nachylił się do dziewczyny i szepnął jej do ucha – Pamiętam cie i jeszcze raz przepraszam. – posłał jej jeszcze jeden uśmiech i odszedł z dziewczyną
 Miłego pobytu. – prawie krzyknęła za nimi.

Leną uśmiechnęła się i przygryzła wargę z wrażenia. Theo Walcott w hotelu, gdzie ona pracuje. Ale dziwiło ją tylko jedno. O co chodziło a tym „apartamentem co zawsze”, czyżby był z niego… Nie… To nie możliwe. Przecież Wojtek zawsze wypowiadał się o Theo w samych superlatywach. Lena spojrzała na zegarek i zorientowała się, że jej zmiana dobiegła końca. Zmieniła ją druga dziewczyna i mogła spokojnie udać się na zaplecze. Weszła do pokoju i usiadła na krześle.

- To dziwne. – westchnęła ciężko
- Co jest takie dziwne? – spytała Dani, która właśnie siedziała w fotelu
- Widziałam tego sławnego piłkarza… – zaczęła
- Walcott’a? –spytała wiedząc o co jej chodzi
- Tak, skąd wiesz? – spojrzała zaskoczona na Dani
- Zapewne przyszedł z dziewczyną i poprosił o ten co zawsze pokój? – Lena pokiwała głową na tak – Nie dziw się tak. On co kilka dni przychodzi z nową dziewczyną. To norma.
- Czyli jednak miałam racje! – powiedziała sama do siebie – Że też tacy istnieją! – pokiwała głową
- Istnieją, istnieją. – zaśmiała się – Dobrze ci radzę, uważaj na niego.
- Dlaczego? Pewnie taki chłopak jak on, nie spojrzy na taką dziewczynę jak ja.
- Uważaj, bo możesz bardzo się zdziwić. On jest bardzo czarujący. – powiedziała pewna siebie
- Skoro tak mówisz, to będę uważać. – przebrała się w soje ciuchy – Wychodzisz?
- Tak, poczekaj na mnie. – naciągnęła spodnie – Odprowadzę cię na przystanek.

Dani i Lena po kilku minutach wyszły z hotelu. Przed wyjściem odebrały swoją tygodniówkę i mogły wracać do domów. Po drodze zaszły do jakiejś restauracji i zjadły lekkostrawną kolację a później udały się na przystanek. Lena nie musiała długo czekać na swój autobus, Dani musiała czekać trochę dłużej.

- Więc dlaczego Londyn? –spytała Dani kiedy dziewczyny siedziały na przystanku i czekały na autobus
- Mam tu rodzinę, więc jest tu mi trochę łatwiej.
- O, fajnie! – uśmiechnęła się – Kim oni są?
- Znaczy, tu jest tylko mój brat. Pewnie go znasz… Jest piłkarzem. – powiedziała nieśmiało – W sumie nie wiem czy powinnam o tym mówić.
- Jeśli nie chcesz to nie mów, ale skoro jest piłkarzem, to brat siostrze może pomóc finansowo. Przecież oni zarabiają kupę kasy.
- Wojtek jest moim bratem, ale takim trochę dalszym i nie chcę abym mnie utrzymywał.
- Co masz myśli mówiąc trochę dalszym? – spytała zaciekawiona
- Wojtek to syn mojej mamy brata. – zaśmiała się – Mam nadzieję, że zrozumiałaś – ponownie się zaśmiała
- Powiedzmy, że tak. – zaśmiała się
- O jest mój autobus. Do zobaczenia we wtorek – uśmiechnęła się i wsiadła do autobusu.

Lena wróciła co domu  i od razu padła na swoje łóżko. Nie miała siły by wziąć prysznic, runęła na łóżko i spała do rana. Nawet nie poczuła jak Wojtek w nocy przykrył ją kocem by nie zmarzła. Następnego dnia, Lenę obudził trzask zamykających się drzwi do domu. Spojrzała na zegarek i zarwała się nagle z łóżka. Była już godzina 15:00, czyli Wojtek wrócił z treningu. Szybko poszła do łazienki i wzięła prysznic, przebrała się w czyste ciuchy i poszła do salonu gdzie zapewne był Wojtek.

- Spałaś do tej pory? – spojrzał na Lenę, która miała mokre włosy
- No… Chyba wyspałam się za wszystkie czasy. – zaśmiała się
- Wykończysz się tą robotą. Powinnaś trochę odpocząć. – był zmartwiony
- Spoko, dam radę. – usiadła obok brata a ten objął ją ramieniem – Mam prawie 3 dni wolnego, więc trochę odpocznę.
- Co to było 3 dni, co? Potrzebujesz tygodnia by zacząć normalnie funkcjonować.
- Daj spokój Wojtek. Ty też nie masz chwili wytchnienia. W każdy dzień tygodnia chodzisz na treningi i na mecze.
- Ale ja mam to tylko kilka godzin dziennie, a ty zapieprzasz po 12h lub po 14h, tak nie może być. Proszę cie, poszukaj innej pracy. Zrób to dla siebie i dla niej, okay?
- Wojtek… – westchnęła a Wojtek spojrzał na nią zmartwiony – No dobrze – uśmiechnęła się – Dobrze. Jak będę mieć wolną chwilę to poszukam – wstała i nagle zrobiło jej się słabo
- Lena! – wstał szybko i złapał dziewczynę 
- Spokojnie, nic mi nie jest. – była blada na twarzy – Troszkę słabo mi się zrobiło. – usiadła – Podasz mi trochę wody?
- Tak, jasne – poszedł do kuchni i wrócił ze szklanką wody – Proszę – podał jej szklankę – Lepiej ci?
- O wiele. Dziękuję. – uśmiechnęła się
- I właśnie dlatego powinnaś poszukać lżejszej pracy.
- Wojtek, ale ja naprawdę ciężko nie pracuje. Siedzę na recepcji, sprzątam pokoje i czasami pomagam w kuchni, a nawet masuje. To naprawdę nie jest ciężkie.
- Lena, ale stanie na nogach po tyle godzin jest naprawdę uciążliwe. – spojrzał Lenie w oczy – Słuchaj, ostatnio u nas w Arsenalu zwolnił się etat masażystki i potrzebują nowego pracownika. Pójdź na rozmowę kwalifikacyjną, może ci się uda. – uśmiechnął się
- Nie mam odpowiednich kwalifikacji do tej pracy.
- Przecież masz…
- Kurs dla masażystów i 3-letnia szkoła fizjoterapeutyczna to nic w porównaniu do tego, co będą ode mnie oczekiwać.
- Dlaczego się nastawiasz na nie, co? Przecież to tylko rozmowa kwalifikacyjna. Nikt ci tam za nic nie zgani. Pójdziesz porozmawiasz z szefem wydziału i się dowiesz czy się nadajesz czy nie.
- Wojtek…. – westchnęła
- Nie marudź marudo, tylko pójdź. Przecież to nic nie boli, a możesz wiele zyskać.
- Dobra, pójdę. Ale i tak mi się nie uda.
- Pamiętaj, że są dwa uda. Albo się uda, albo się nie uda – zaśmiał się
- A między udami jest?  – spojrzała na Wojtka, który był gotowy do odpowiedzi – SHH!!! Podchwitliwe pytanie, uważaj   westchnęła
- Obiad? – spytał – Po takim omdleniu musisz coś zjeść.
- Jasne, coś mięsnego poroszę. – zaśmiała się
- Sie robi…. – udał się do kuchni i zaczął grzebać w lodówce
- Gdzie Aśką? – spytała głośno
- W pracy zaraz powinna wrócić.
- Więc szykuj obiad dla trzech. – zaśmiała się
- Obiad już zrobiony. Byłem w restauracji i wziąłem coś na wynos. Wystarczy podgrzać.
- No to mamy już obiad z głowy. A co wziąłeś na wynos?
- Steki, sałatki, sos czosnkowy i ziemniaki z koperkiem. Może być taki obiad?
- Oh czytasz mi w myślach. Już od dawna miałam ochotę na stek.

Po kilku minutach do domu weszła Aśka i w kuchni już czekał na nią gorący obiad. Przywitała się z osobami będącymi w kuchni i zaczęli konsumować starannie przygotowane dania. Po obiedzie Aśka poszła wziąć prysznic a Lena z Wojtkiem usiedli w salonie i zaczęli oglądać TV. Po kolejnych kilkunastu minutach dołączyła do nich Aśka.

- Słyszałam Lena, że masz 3 dni wolnego? – wtrąciła Aśka
- Myhym…. – wymruczała Lena
- Co powiesz na imprezkę, co? Wojtek na pewno zna jakieś fajne miejsce w Londynie, prawda Wojtek?
- Jasne. Znam kilka fajnych miejsc. – uśmiechnął się
- Mnie nawet nie bierzcie pod uwagę. – ziewnęła Lena
- Dlaczego? Powinnaś się trochę rozerwać. Od czasu przyjazdu tutaj ani razu nie dałaś sobie chwili wytchnienia.
- Bo nie mam na to czasu. Mam wyższe priorytety niż zabawa.
- Oj dobra już dobra. Nie bądź taka dorosła – prychnął Wojtek – Raz na jakiś czas możesz się zabawić. A nawet powinnaś.
- Właśnie Lena. Nie bądź taka sztywniara! – zaśmiała się
- Ja?! Sztywniara?! – Lena podniosła wzrok na siostrę i prychnęła – Dobra, pójdę!
- No to, to ja rozumiem. – Wojtek z Aśką zaczęli się śmiać.

Wojtek, Aśka i Lena poszli się przebrać w bardziej odpowiednie ciuchy. Około godziny 21:00 udali się do jednego z najbardziej ekskluzywnych lokali w Londynie, gdzie bawiła się sama Londyńska śmietanka towarzyska.

Strażnik, który stał u wejścia do klubu, nie chciał ich wpuścić. Ale kiedy tylko zobaczył Wojtka uścisnął mu dłoń i od razu jego postawa uległa zmianie. Lena pomyślała sobie wtedy, co to znaczy mieć pieniądze i sławę. Czasami to przeszkadza, a czasami to się bardzo przydaje.

Weszli do klubu i do uszu Leny dotarła dobrze znana jej piosenka. DJ właśnie grał utwór DEV - In The Dark a cała sale bawiła się w najlepsze. Mimo iż dość stara piosenka to jednak rytm to tańczenia i zabawy miała chwytliwy. Dziewczyny podeszły pod bar i zamówiły 3 drinki. Wojtek  na chwilę zniknął z pola widzenia, ale krótkiej chwili znów się pojawił. Wypili swoje drinki i ruszyli na parkiet. Lena tańczyła sama i nawet dobrze jej szło. Po kilkunastu minutach zdążyła się nieźle spocić i wypić kilka kolejnych drinków. Kiedy tak tańczyła sama poczuła na sobie wzrok. Rozejrzała się wokoło, ale nikogo szczególnego nie zobaczyła. Jedynie Aśką przystawiała się do jakiegoś faceta a Wojtek do jakieś panienki, którą zapewne tej nocy ją przeleci na zapleczu klubu. Ale w dalszym ciągu czuła na sobie czyjś wzrok. DJ chyba lubił piosenki DEV, ponieważ właśnie leciała ich kolejna piosenka Naked – DEV ft. Enrique Iglesias. W sumie to nawet ta piosenka podobała się też Lenie. Była rytmiczna, szybko wpadająca w ucho. Nagle poczuła jak ktoś obejmuje ją w pasie. Odwróciła się by sprawdzić kto to, ale migające światła jej utrudniały to. Postanowiła to olać i dobrze się bawić. Zaczęli się o siebie ocierać w rytm muzyki. Jego dłonie wędrowały po całym ciele dziewczyny. Była tym zachwycona. Odwrócili się do siebie twarzami i zetknęli czołami. Po chwili ktoś szarpnął ją za ramie i mocno pociągnął.


- Odwal się od niej Walcott! – krzyknął Wojtek

___________________
Ogłoszenia Parafialne:

Nie mogę w to uwierzyć, że nie było mnie tu aż 2 miesiące! Nie jestem z siebie dumna, ale wiecie... Mundial, życie osobiste, jestem administratorem na vampirediaries24 - także mało ostatnio czasu miałam, choć rozdziałów mam już kilka napisanych.

Kiedy pisałam ten rozdział to myślałam, że będzie on ciekawy i fany, ale teraz jak patrze na niego z perspektywy czasu to już tak nie myślę. No ale mam nadzieję, że wam się spodoba.

Kolejny rozdział teraz pewnie pojawi się po mundialu, czyli 14 lipca (ale jeszcze nie wiem, może wcześniej - to zależy tylko i wyłącznie od was)

Ja już się żegnam i życzę miłego oglądania meczy i wakacji!

Pozdrawiam N. 

5 komentarzy:

  1. Podoba się! Spokojnie :)
    Ach ten Theo... wieczny podrywacz. Nawet do Leny się przystawiał! Dobrze, że Wojtek jest na posterunku.
    Czekam na kolejny! Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział super! Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Theo podrywacz... xD
    Boszz jak ja dawno nie czytałam nic Arsenalowego...
    Brakowało mi tego !
    Rozdział jak zawsze z a c z e p i s t y ! <3
    Czekam z niecierpliwością na następny ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Ten Theo - aka podrywacz...
    Rozdział super, jak zawsze. Czekam na następny i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Czo ten Walcott? Wojtek tak słodko opiekuńczy ♥♥♥

    Lenka, Lenka, uważaj na tego Anglika xD

    Szybko czekam na nexta i zapraszam na prolog http://bylessensemmojegozycia.blogspot.com/2014/07/prolog.html

    i na czwórkę do http://gunner16.blogspot.com/

    Weny kochana i informuj mnie oczywiście :*

    OdpowiedzUsuń