Z pozdrowieniami dla mojego największego hejtera. Bużka stara!
Kilka
dni później…
Mijał
dzień po dniu. Lena z miłą chęcią zaczęła uczęszczać do swojej nowej
pracy. Zasługą tego były dobre stosunki z kolegami z pracy, a także kadra
piłkarska była niczego sobie. Podczas każdej sesji masażu, kilkoro wolnych
piłkarzy próbowało poderwać Lenę, ale bezskutecznie. Jedynie Theo zgarniał
więcej uwagi niż inni.
Po
pracy Lena wróciła do domu. Weszła do mieszkania, rzuciła swoją torbę na
podłogę i rozmarzona usiadła w salonie na kanapie obok swojej siostry.
Westchnęła i uśmiechnęła się zamykając oczy.
- A co
ty taka wesolutka jesteś?
- Nie
wiem o co ci chodzi… – spojrzała na siostrę zdziwiona
-
Dawno cie już takiej nie widziałam, a to było bardzo dawno temu.
- W
dalszym ciągu nie wiem o co ci chodzi…
- No
daj spokój Lena, kim on jest? – spojrzała na siostrę zaciekawiona
- Yyyy…
– spojrzała zdezorientowana na siostrę – Aśka, o co ci chodzi?
- Lena
od kilku dni jesteś wesolutka, chodzisz rozmarzona i uśmiechasz się częściej
niż zwykle. Musi stać za tym jakiś chłopak. – szturchnęła siostrę delikatnie w
bok
- Tak,
to prawda. Jestem weselsza od jakiegoś czasu, ale to nie znaczy, że kogoś mam.
- Lena,
siostry nie oszukasz, musi za tym stać jakiś chłopak.
- Masz
racje, stoi za tym chłopak, ale nie wiem co mam z nim zrobić… – posmutniała
-
Dlaczego? – spojrzała na siostrę
- On jest
miły, zabawny i chyba naprawdę dobrze wychowany…
- Co w
tym złego?
- On
traktuje dziewczyny, kobiety jak dziwki… Wiesz kolacja ze śniadaniem i ostrą
nocą bez zahamowań w hotelu.
-
Niezły z niego kobieciarz! – zaśmiała się – Kim on jest?
- To
Walcott… Theo Walcott…
- Ten
Walcott, z którym Wojtek zakazał ci się spotykać?
- Nic
na to nie poradzę. Spotykam go codziennie w pracy…
Tego
samego dnia wieczorem…
Kiedy
Aśka poszła na popołudniową zmianę do pracy, Lena z Wojtkiem zostali w domu.
Około godziny 20-tej Lena wzięła prysznic i udała się do salonu, gdzie siedział
Wojtek i coś oglądał.
- Myślałem,
że obejrzymy mecz? – spojrzał na siostrę, która w piżamie weszła do salonu
- A
dlaczego myślisz, że już nie obejrzymy? – usiadła obok Wojtka
-
Wzięłaś prysznic, pewnie zaraz pójdziesz spać. – zaczął przerzucać z kanału na
kanał
- To,
ze się przeprałam w piżamę nie oznacza, ale nie obejrzę z tobą meczu. –
uśmiechnęła się – Co będziemy oglądać?
- Ligę
Mistrzów. – w końcu włączył na właściwy kanał
- Jak będziemy
oglądać mecz Realu, to chyba jednak pójdę spać.
- Nie,
no co ty. Chyba będzie lecieć mecz Borussii. – spojrzał na siostrę – Lena...?
- Tak?
– spojrzała na brata
- Miśka
dołączy do nas? – wstał i poszedł do kuchni po szklani i dwa piwa, po czym
wrócił do salonu i ponownie usiadł obok siostry
- Co
masz na myśli? – wzięła szklankę a Wojtek otworzył piwo
- No
tak sobie myślałem, że Miską mogłaby do nas dołączyć, w końcu mam duże
mieszkanie.
- Nie
wiem, nie wiem czy chcę aby tu była.
-
Dlaczego? – był troszkę zszokowany
- Wiesz…
Jestem zapracowana, nie mam czasu. Aśka też nie ma zbytnio czasu, więc kto by
się nią zajął. Niech lepiej zostanie w domu. Może na święta przyjedzie.
-
Rozumiem, ale wiesz… Chciałbym zobaczyć swoją chrześnicę. – uśmiechnął się
-
Wiem, ja też za nią tęsknie. – spojrzała smutna na brata i okryła się kocem.
Wojtek
spojrzał czule na Leną i razem z siostrą pogrążył się w oglądaniu meczu. Mecz
Borussii przebiegł bez zakłóceń. Jedyną bramkę dla gospodarzy, zdobył Robert
Lewandowski.
Kolejny
dzień w pracy przebiegł bardzo spokojnie. Piłkarze którzy przyszli na masaż
zachowywali się wyjątkowo grzecznie, no może z wyjątkiem Podolskiego, który jak zwykle
robił sobie jaja ze wszystkich i ze wszystkiego. Ale on był znośny, nigdy nie
robił czegoś co mogło by Lenę urazić w jakikolwiek sposób. Przez cały dzień
Lena nie czuła się dobrze. Miała delikatne zawroty głowy i ciągle ją mdliło.
Zauważył to Kieran, który akurat leżał na kozetce i był poddawany zabiegowi.
- Co
ci jest? – podniósł się i spojrzała na bladą Lenę
- Nic,
po prostu troszkę źle się dziś czuje.
-
Strasznie blada jesteś, może usiądziesz, co? – podniósł się i przytrzymał Lenę
która zachwiała się na nogach – Usiądź, przyniosę ci wody. – Kieran posadził
Lenę na kozetce, wziął swoją torbę i wyjął z niej wodę mineralną – Proszę – dał
dziewczynę butelkę a ta napiła się trochę – Lepiej ci?
- Tak,
dziękuję. – spojrzała na chłopaka
- A
teraz mów co ci jest? – włożył szorty i usiadł obok niej
- Nic,
troszkę słabo się dziś czuje, ale już mi lepiej. Naprawdę już się dobrze czuje.
– uśmiechnęła się do chłopaka, który dalej miał zmartwioną minę
-
Jesteś w 100% pewna?
- Tak,
nawet w 200% – uśmiechnęła się – Możemy
wracać do masowania…
- Nie,
w sumie już mi wystarczy tego masowania. – uśmiechnął się – Jesteś naprawdę
utalentowana.
-
Dziękuje. Miałam dobrego manekina na którym ćwiczyłam – pomyślała o Robercie i
uśmiechnęła się
- W
takim razie twój manekin musiał być bardzo zadowolony. – zaśmiał się
- Był
i to bardzo. – również się zaśmiała ale po chwili spoważniała
-
Słuchaj Lena, mam do ciebie takie pytanie… – spojrzał jej w oczy
-
Kieran, daj spokój! Nie umówię się z tobą. Aaron cie uprzedził. – zaśmiała się
-
Niech to szlag! Myślałem, że mi się uda! – posmutniał
-
Żartowałam! – znów się zaśmiała
-
Czyli mam jakieś szanse?
- Tak,
ale bardzo nikłe. Nie umawiam się z piłkarzami.
- No
to mam pecha. Ale pecha ma też ktoś inny…
- Kto
taki?
-
Theo, nie wiem co mu zrobiłaś, ale musiałaś mu coś zrobić.
- Nie
rozumiem. – była lekko zdziwiona
- Theo
się zmienił i ciągle nawija o tobie. – Lena zdenerwowała się lekko – Chyba
straciłem kumpla.
Po
kilku chwilach Kieran wyszedł z gabinetu Leny, a na jego miejsce wskoczył Theo.
Zadowolony rozebrał się i położył na kozetce. Czekał aż przyjdzie jego pani i
uśmierzy ból obolałych mięśni po treningu. I nie musiał czekać długo. Po chwili
zjawiła się Lena i zaczęła go masować. Niestety nie był to zwyczajny masaż.
Theo dostał serie masażu tajskiego, wykonanego ze zdwojoną siłą.
- Nie
życzę sobie abyś gadał o mnie innym piłkarzom!
Następnego
dnia Lena miała dziś wolny od pracy, ponieważ piłkarze mieli otwarty trening z
młodymi kanonierami, a po treningu podpisywanie zdjęci i koszulek. Aśka z
samego rana wybyła z domu do pracy, Wojtek na trening więc cały dom był tylko i
wyłącznie dla niej. Zaraz po wstaniu Lenka zjadła śniadanie i wzięła długą
odprężającą kąpiel. Podczas kąpieli rozmyślała o pewnym chłopaku, który
wydawał się być wilkiem w owczej skórze i nie wiedziała co ma o nim myśleć. Aby
zabić nieprzyjemne, a może nawet trochę przyjemne myśli, zaczęła sprzątać
mieszkanie. Po kilku minutach sielankę sprzątania przerwał jej dźwięk
wiadomości sms. Wzięła telefon do ręki i odczytała sms, a po chwili uśmiechnęła
się szeroko. Poszła do pokoju po laptopa i wróciła z nim do salonu. Usiadła na
kanapie i włączyła go. Po kilku sekundach od zalogowania się na skype’a
usłyszała dźwięk nadchodzącej rozmowy.
- A ty
skąd wiedziałeś, że mam dziś wolne? – spojrzała podejrzliwie w kamerkę
- Aaaa
to moja słodka tajemnica. – chłopak uśmiechnął się do dziewczyny
-
Robert wiem, że Wojtek ci napisał esa, więc skończ już. – posmutniała troszkę –
Masz do mnie jakąś sprawę, czy nasza rozmowa jest czysto towarzyska?
-
Dlaczego tak nagle posmutniałaś?
- Takie
tam problemy natury emocjonalnej… – przygryzła wargę nie patrząc na
Lewandowskiego
-
Lena, nie mydl mi oczu, tylko mów kim on jest.
- Kto
ci powiedział? Aśka czy może Wojtek? Nie! Poczekaj, wiem! Aśka, bo tylko ona o
tym wie.
- Więc
mów o co dokładnie chodzi może pomogę ci jakoś.
- Nie
możesz mi pomóc, okay. Jesteś chłopakiem, weźmiesz jego stronę.
-
Jeśli mi nie powiesz, to na pewno wezmę jego stronę bo nic nie wiem o nim, więc
mów. Ale z tego co wiem to Wojtek go nie za bardzo trawi. Jesteśmy
przyjaciółmi, tak?
- Tak.
- Więc
mów! Słucham cie uważnie. – uśmiechnął się
- Poznałam
go jak szłam na pierwszą rozmowę kwalifikacyjną, zderzyliśmy się tylko, ale to
było nasze pierwsze spotkanie. W sumie nic o nim nie wiedziałam. Ot zwykły
klient w hotelu, nawet nie skojarzyłam sobie, że to piłkarz.
- Ooo!
Widzę, że gust ci się polepsza – zaśmiał się
-
Chcesz abym przestała opowiadać? – spojrzała na niego groźnie
- Nie,
mów! Już się zamykam.
- No
więc, nie skojarzyłam, że to piłkarz, ale później pojawił się z jakąś laską w
hotelu akurat na mojej zmianie, więc sobie myślę, no spoko, przecież ma do tego
prawo. Niestety jest jedno ale. Koleżanka z pracy powiedziała mi, że TEN
piłkarz przychodzi tu kilka razy w tygodniu i za każdym razem z inną
dziewczyną. To mnie trafiło! Jak można być takim draniem. Wykorzystuje
dziewczyny i po jednej nocy rzuca je.
- Cóż…
Te laski są najwyraźniej głupie skoro dają mu się wykorzystywać.
-
Dzięki! Wiedziałam, że będziesz go bronić! Reszty się nie dowiesz! – pokazała
mu język
-
Lena, taka prawda. Te dziewczyny same są sobie winne skoro dają się złapać
takiemu chłopakowi. Oczy i uszy chyba mają, więc doskonale wiedzą, kim i jakim
człowiekiem on jest. Proszę, mów dalej.
- No
dobrze. Byłam bardzo tym zszokowana, ale skoro miałam odejść z tej pracy to nie
przywiązywałam do tego zbytnio uwagi. Ale wiesz co, ja to jestem głupia. Wiesz
czemu? - Robert pokręcił głową – Bo nie
skojarzyłam gdzie on gra.
- No
właśnie. Kim jest ten piłkarz? Aśka nie chciała mi powiedzieć.
- Ten
piłkarz to Theo Walcott i na moje nieszczęście, widuje go codziennie w pracy! Wyobrażasz
to sobie? Muszę masować tego kobieciarza!
- Taka
praca, mnie też mogłabyś pomasować. – uśmiechnął się – Masz takie delikatne,
zgrabne i zwinne rączki. – zaśmiał się
-
Chyba cie zaraz zabije! – pokazała mu język, a Robert zaśmiał się – Ale on powiedział
dokładnie to samo!
- Więc
w czym masz problem?
-
Problem w tym, że on jest naprawdę miły. Czasami zdarzy mu się powiedzieć coś
głupiego, ale tak poza tym to jest w porządku i nie wiem co mam o nim myśleć,
bo z jednej strony jest kobieciarzem i może mnie teraz czaruje, żeby tylko mnie
zaliczyć, a drugiej strony jest w nim coś co mnie przyciąga. Sama już nie wiem.
Poradź mi coś.
- Twój
problem jest bardzo złożony – przyznał i potarł ręką podbródek
-
Dzięki, pomogłeś mi! – posmutniała
- Zawsze
kierujesz się sercem i zawsze dobrze na tym wychodzisz, może i tym razem
powinnaś posłuchać serca, co?
- Tak,
ale moje serce teraz waruje, rozumiesz to?
-
Rozumiem. Czyli jedno jest wyjście z tej sytuacji… – westchnął
-
Jakie? – spojrzała na niego zaciekawiona
- Wróć
do mnie. Wróć do Dortmundu, zemną niczego wam nie zabraknie.
- Daj
spokój Robert. Nie wyszło nam i nie ma co już do tego wracać.
- A
może jednak, co?
- Nie,
to moja ostateczna odpowiedź. Lepiej między nami się układa jak jesteśmy
przyjaciółmi.
Popołudniu
Wojtek wrócił z treningu zadowolony jak nigdy. Usiadł na kanapie obok Leny i
objął ją ramieniem.
-
Odejdź ode mnie! Śmierdzisz potem! – skrzywiła się z zrzuciła jego ręką
- Ja?!
Wcale nie! Myłem się! – spojrzał na Lenę
-
Kiedy? Chyba z tydzień temu! – zaśmiała się
- Naprawdę
zabawne Pani Damięcka – pokazał jej język
- Jaka
Pani!? Jestem jeszcze Panna jak już coś! – teraz to ona pokazała mu język
- Co
ty taka nie w humorze? – spytał
- A
jakoś tak. Zmęczona jestem rozmyślaniem na temat mojej przyszłości.
-
Lenka, nie myśl o przyszłości tylko żyj chwilą, okay? Nie wiadomo co może być
jutro.
- Masz
racje, ale ja tak nie mogę. – posmutniało
- No
dobrze, skoro o wilku mowa… – uśmiechnął się podejrzanie od ucha do ucha jak Grinch
- Co
ty kombinujesz Szczęsny?
-
Dogadałem się z chłopakami z zespołu, z Aską też już rozmawiałem i zaklepaliśmy
na przerwę świąteczną domek w górach.
-
Przecież chyba macie jakiś mecz 26 grudnia, czyż nie?
- Nie,
został przesunięty o dzień, czyli mamy 3 dni urlopu.
- No
to życzę udanego wyjazdu.
- Ale
jedziesz z nami. – spojrzał na Lenę – Znaczy chcę abyś jechała z nami.
- Nie
wiem czy będę mieć wolne.
-
Wszyscy będą mieć wolne, więc jesteś wolna. – wyszczerzył zęby
-
Skoro tak, to czemu nie. A kto jedzie?
- Z
wstępnych wyliczeń to: Ja, ty, Aśką, Kieran, Jack, Aaron i oczywiście dla mnie
na złość Theo Walcott – Lena uśmiechnęła się delikatnie tak aby Wojtek tego nie
widział
- Co
ty na niego taki cięty jesteś? – spojrzała na brata
- A ty
co? Nagle go polubiłaś?
- O!
Poczekaj, mam telefon. – wzięła telefon do ręki i zobaczyła, że dzwoni do niej
nieznany numer – Halo? – powiedziała niepewna, a w telefonie odezwał się
znajomy jej głos – Skąd masz mój numer? – powiedziała po chwili i udała się do
swojego pokoju – Więc skąd masz mój numer?
- No
wiesz… Ma się te znajomości w kadrach – chłopaka zaśmiał się
- Aaa
no to już wiem kogo mam udusić – zagroziła – A tak na serio, czego chcesz Theo?
-
Chciałbym cie najmocniej przeprosić za to, że gadałem o tobie z innymi. Źle
się z tym czuje… – westchnął
- Źle
się z tym czujesz, bo gadałaś o mnie za moimi plecami, czy może, że zraniłeś
mnie? – usiadła na łóżku
- To i
to. Naprawdę cie przepraszam… – brzmiał naprawdę szczerze
- Nie
chcę się z tobą zadawać. Nie wiem co jeszcze o mnie będziesz gadać. Może nawet
coś wymyślisz na mój temat, a ja nie mam zamiaru przez ciebie cierpieć.
- Nie!
Nie zrobiłbym tego! – stanowczo zaprzeczył – Proszę Lena, wybacz mi i zgódź się
pójść ze mną na kolacje. Chcę cię przeprosić.
-
Chyba żartujesz!? Kolacja i noc w
hotelu, co? Nie ze mną te numery Walcott!
-
Proszę, Lena… Naprawdę cie przepraszam. Proszę zgódź się… – cały czas nalegał
- No
dobrze, ale pewnie będę tego żałować – westchnęła ciężko
- Świetnie!
– ucieszył się – Będę za 2 godziny! – rozłączył się zanim Lena zdążyła
zaprotestować.
Lekko
zszokowana Lena, wstała i udała się do salonu. Usiadła obok brata i westchnęła
ciężko. Wojtek spojrzał na siostrę i zaczął się zastanawiać, co ją wprawiło w
stan takiego osłupienia.
- Co
się stało? – spojrzał na siostrę
- Nie
wiem skąd on miał mój numer, ale dzwonił do mnie i zaprosił mnie na kolacje…
- Ale
kto taki? – spytał zaciekawiony
- Theo
zaprosił mnie na kolacje z ramach przeprosin…
- Że
co proszę? – był w szoku
- Theo
zaprosił mnie na kolacje…
-
Słyszałem, ale myślałem, że to przejęzyczenie. – powiedziała wyraźnie zły – Co
ty mu zrobiłaś?
-
Słucham? – teraz to Lena była w lekkim szoku – Co ja mu zrobiłam? Nie rozumiem
o co ci chodzi…
- Theo
się ostatnio dziwnie zachowuje. Zmienił się i chyba wiem za czyją sprawa.
- A co
ja mam do tego? – spytała zdziwiona
-
Zmienił się, ciągle nawija o tobie…
- To,
to ja wiem… Mam tylko nadzieję, że nie nazmyślał na mnie. – westchnęła
- Nie.
Raczej mówi o tobie w dobry i ciepły sposób. Jeszcze nigdy tak nie mówił o
żadnej dziewczynie.
- Oh
– spojrzała na brata – Nie wiem co mam powiedzieć… więc mogę iść z nim na
kolacje?
- Nie
podoba mi się to, ale jeśli sprawi ci to radość, to droga wolna. W razie czego
zrobimy akcje na chorą siostrę. – zaśmiał się
- Okay
– uśmiechnęła się od ucha do ucha – Umowa stoi.
Lena
poderwała się z kanapy i cała w skowronkach pobiegła do swojego pokoju
przygotować się to spotkania z Theo. Kiedy już wzięła prysznic czekało na nią
nie lada wyzwanie: W co cię ubrać na kolacje? Nie wiedziała, gdzie ją chłopak
zabierze, więc nie wiedziała co ma na siebie założyć. Chyba najlepszym
rozwiązaniem będzie granatowa sukienka z dekoltem w łódkę, do tego delikatne
dodatki w postaci srebrnych kolczyków,
srebrnej bransoletki i wisiorka z jej imieniem na szyję. Na koniec delikatny
dymny makijaż wieńczył dzieło. Spojrzała na zegarek i wtedy przypomniała sobie,
że nie ma odpowiednich butów na ten wieczór. Zerwała się na równe nogi i
popędziła do pokoju siostry.
-
Ulalala – zagwizdała Aśka – Jaka ty piękna jesteś! Kim jest ten szczęśliwiec?
- Theo…
Zaprosił mnie na kolacje – utworzyła siostry szafę – Mogę pożyczyć te buty? –
wyjęła z szafy czarne buty na koturnie z odsłoniętymi palcami i zakrytą piętą
-
Jasne! – uśmiechnęła się – Totalnie wpadłaś mu w oko! – zaśmiała się
- Weź
przestań. Znamy się dopiero kilka tygodni… – prychnęła
-
Kilka tygodni wystarczyło, aby za twoją sprawą się zmienił.
-
Jesteś już kolejną osobą, która mi to mówi. – spojrzała na siostrę i nałożyła
buty
- Więc
może to prawda.
- No
nie jestem tego taka pewna. A ty skąd możesz o tym wiedzieć? Przecież go nie
znasz.
- Bo
ja… – zawahała się – Spotykam się z Kieranem… – powiedziała nieśmiało
- Z
jakim Kieranem? – spytała podejrzliwie
- No
Kieran Gibbs, przyjaciel Theo…
- Nie
gadaj! – Lena była w szoku – Jak? Przecież… Jak?! Nic mi o tobie nie mówił.
-
Prosiłam go by nic nie mówił. A spotkałam go kiedy czekałam na ciebie któregoś
dnia, pamiętasz zaraz po twojej pracy miałyśmy iść na miasto. Czekałam na
ciebie i akurat on wyszedł od ciebie z gabinetu… Zgadaliśmy się i jakoś tak
wyszło. Raz się spotkaliśmy, potem drugi… Wydaje mi się, że bardzo go lubię.
- Na
pewno go lubisz. Rumienisz się kiedy o nim wspominasz. – spojrzała na siostrę i
uśmiechnęła się od ucha do ucha – Cieszę, że masz kogoś. Może ci się z nim uda.
– z salonu dobiegło wołanie Wojtka: Lena!!! Ktoś do ciebie! – O! Na mnie już
pora…
- Baw
się grzecznie! – krzyknęła kiedy ta wyszła a jej pokoju.
Na
chwilę Lena weszła jeszcze do swojego pokoju po torebkę i telefon, a po kolejnej
chwili udała się do salonu, gdzie czekali na nią Theo i Wojtek. Kiedy Lena
weszła do salonu, Wojtkowi i Theo szczęki opadły. Lena wyglądała nieziemsko,
jakby anioł zszedł na ziemię.
- Cześć!
– powiedziała krótko
-
Cze-cze-cześć! – wybełkotał Theo
-
Idziemy? – spytała po czym podeszła do chłopaków bliżej
- Tak,
jasne… – Theo uśmiechnął się i chyba oprzytomniał
-
Bawcie się dobrze, ale grzecznie – powiedział Wojtek i po chwili, Lena z Theo
zniknęli za drzwiami mieszkania.
-
Gdzie idziemy? - spytała Lena, kiedy
byli już w aucie Theo
- To
niespodzianka… – uśmiechnął się, a po chwili odpalił silnik.
Kolacja
z Theo odbyła się w jednej z najlepszych restauracji z Londynie. Theo zabrał
Lenę do 3 gwiazdkowej restauracji, gdzie mili swój kącik VIP. Zaraz po
przyjściu do restauracji, Theo wręczył Lenie wielki bukiet czerwonych róż i
jeszcze raz ją najmocniej przeprosił za swoje zachowanie. Lena zaczerwieniła
się i przyjęła kwiaty. Niestety nie był to ostatni prezent od Theo, tego
wieczoru. Zaraz po przystawkach, Theo wręczył Lenie kolejny prezent. Było to
dość małe pudełeczko, ale na tyle duże by zmieścić w nim zegarek z czystego
srebra o najwyższej próbie. Lena nie chciała przyjąć tego prezentu, ale Theo
tak strasznie nalegał, że nie mogła mu odmówić i po kilku minutach zgodziła się
przyjąć go. Theo zapiął zegarek Lenie na nadgarstku i uśmiechnął się
nonszalancko. Podczas kolacji Theo była bardzo zabawny, miły i szarmancki. Lena
czuła, że właśnie taki jest naprawdę. Czuła, że odkryła jego drugie oblicze, te
prawdzie. Po kolacji Theo odwiózł Lenę
do domu, odprowadził pod same drzwi i na chwilę zapadła między nimi niezręczna
cisza. Theo patrzył się Lenie w oczy, a ta starał się unikać jego wzroku. Wtedy
Theo przybliżył się i złożył delikatnych pocałunek na ustach Leny. Nie opierała
się i oddała pocałunek, ale po chwili odepchnęła go.
-
Przepraszam… – speszył się – Pewnie masz chłopaka. Nie przemyślałem tego…
- Nie,
to nie to… – otworzyła drzwi i zniknęła za nimi. Po chwili jednak otworzyła je ponownie i spojrzała chłopakowi w oczy – Dziękuję za kolacje. – uśmiechnęła się i
pocałowała go w policzek, po czym ponownie zniknęła za drzwiami.
Theo
został na werandzie. Był w lekkim szoku, ale w pozytywnym szoku. Uśmiechnął się
sam do siebie i przygryzł wargę. Obrócił się na pięcie i poszedł do swojego auta.
Usiadł za kierownicą i ponownie się uśmiechnął.
Lena
zamknęła drzwi i zamknęła zasuwkę. Oparła się o drzwi i uśmiechnęła się dama do
siebie. W tej chwili dziwnie się czuła. Jeszcze nie wiedziała co to jest, ale
podobało jej się to uczucie.
______________
Ogłoszenia parafialne:
Witojcie, hej!
Mam nadzieję, że się rozdział podobał. Następny za mniej więcej 2 lub 3 tyg. Już mi się prawie skończyły gotowe rozdziały, wiec muszę kilka dopisać.
Pozdrawiam N.
Ulala, przy szalałaś xD Theo- awwwwwwwww ♥
OdpowiedzUsuńPodoba mi się Jego zachowanie mimo wszystko. Jest taki romantyczny, szarmancki, wie, że większość kobiet uwielbia takie kolacyjki, bukieciki i inne takie(ja jestem wyjątkiem, ale szczegół..) Nie dziwie się Lence, że nie chciała przyjąć od Niego prezentu, pewnie na jej miejscu zrobiłabym tak samo :D
No, no, no- Wojtek powinien trochę odpuścić, wiadomo, że się martwi o siostrę, ale ona może będzie z Walcottem szczęśliwa :)
Aśka chodzi z Gibbsem!!!! *Wiwat* :*
Na tym wyjeździe pewnie coś się zmieni (taka tam moja filozofia, a co xD)
Tylko nie zostawiaj Aarona samego, znajdź mu jakąś lejdi :D
BYŁO BUZI-BUZI.
NIE WIERZĘ.
JAK SŁODKO ♥♥♥♥♥♥
Tak, ja zawsze liczę na pocałunki i coś więcej, ale trudno- taka moja natura :D
Dobra, bo jeszcze napiszę coś bardziej głupiego....3:-)
Pozdrawiam i z niecierpliwością czekam na nowy, buziak :* ♥
http://gunner16.blogspot.com/2014/09/rozdzia-v.html Zapraszam, jeśli oczywiście chcesz :D
Usuń