poniedziałek, 28 lipca 2014

Rozdział IV "Nie bawią mnie takie żarty, Panie Ramsey!"

Lena bardzo ucieszyła się z nowej pracy. Pracując z piłkarzami w swoim zawodzie była pewna, że uda jej się choć trochę odpocząć, a może przy tym uda się jej nawet zabawić. W końcu to drużyna piłkarska, z nimi jest zawsze wesoło i ciekawie. Miała tydzień do rozpoczęcia nowej pracy, więc tym samym tydzień na rozwiązanie umowy ze starą. Następnego dnia Lena udała się do dyrektora hotelu i wręczyła mu wymówienie na żądanie. Początkowo dyrektor nie chciał się zgodzić na odejście swojego pracowania, tłumacząc się tym, iż jest ona dobra w tym co robi a takich ludzi potrzebuje w hotelu. Niestety Lena upierała się przy swoim i po kilkunastu minutach rozmowy dyrektor uległ i podpisał zwolnienie, dając przy tym Lenie wolną rękę do powrotu do pracy.

Po pracy Lena udała się do swojego ulubionego sklepu ze zdrową żywnością i zrobiła zakupy, bo to co na dziś wieczór zaplanowała, wiązało się z wczorajszą dobrą nowiną. Na wieczór zaplanowała dość uroczystą kolację, więc udała się do sklepu z alkoholem i kupiła jej ulubione półsłodkie czerwone wino. Po powrocie do domu zabrała się za gotowanie. Wiedziała, że Wojtek na dziś popołudniowy trening i wróci do domu około 19-tej, a Aśka skończy swoją zmianę o 19-tej, więc mogła się popisać zdolnościami kulinarnymi. Tak jak myślała, około godziny 20-tej wszyscy wrócili do domu i zastali pięknie nakryty stół, a zapachy dochodzące z kuchni zwalały z nóg.

- Co tak pięknie pachnie? – Wojtek wszedł do kuchni i zaciągnął się zapachem
- Pieczeń wołowa w sosie musztardowo-pomarańczowym – uśmiechnęła się i dała spróbować trochę sosu Wojtkowi
- Mmmm! Pychota! – oblizał wargi – To ja idę szybko się wezmę prysznic i zaraz wracam. – wyszedł z kuchni
- Od kiedy to tak chętnie gotujesz? – w kuchni pojawiła się Aśka, po czym wsadziła palucha do sosu i oblizała go
- Zawsze lubiła gotować, tylko nigdy nie miałam na to czasu. – uśmiechnęła się – A to, że mamy teraz idealną okazję na świętowanie to postanowiłam sama coś upichcić.
- Jakie wino kupiłaś? – spojrzała na kieliszki do wina
- Nasze ulubione, oczywiście! – uśmiechnęła się – Idź weź prysznic.

Po kolacji…

- Czegoś pyszniejszego w życiu nie jadłem! – Wojtek beknął
- Świna! – Aśka syknęła a Lena zaśmiała się
- A dziękuję bardzo! – odpowiedział z uśmiechem na ustach Wojtek, a Aśka pokazał mu język
- Jak dzieci. – zaśmiała się Lena
- Było bardzo pyszne Lenko. – ponownie pochwalił danie Wojtek
- Dziękuję, naprawdę się starałam. – uśmiechnęła się -  A teraz myć rączki i do łóżek – zaśmiała się
- Mamusia się znalazła! – zaśmiał się Wojtek
- A co może nie? – spojrzała groźnie Lena na Wojtka
- Dobrze, już dobrze – Wojtek zaśmiał się – I tak zamierzałem pójść spać. Jutro ważny mecz. Jeszcze raz dziękuję za kolacje.
- Wojtek, za chwilę będę gadać z mamą przez kamerkę jak chcesz to możesz dołączyć… – spojrzała na chłopaka a później razem z Aśką zaczęły sprzątać ze stołu.

Jak skończyły sprzątać, Lena razem z Aśką udały się do salonu, usiadły na kanapie i nawiązały połączenie z ich matką. Chwilę to trwało, bo Pani Damięcka jak każdy straszy człowiek z technologią był na bakier. Po chwili jednak połączenie zostało nawiązane i Lena wraz z Aśką ucieszyły się na widok matki. Lena zaczęła opowiadać, jak jej się mieszka w Londynie jak dostała nową prace i wkrótce może wróci do domu na małe wakacje. Aśką również opowiedziała o swoim życiu w Londynie, a po chwili zjawił się Wojtek i zrobiło się wesoło.

Po rozmowie z mama, Lena wzięła gorącą kąpiel a po kąpieli położyła się w swoim łóżku. Zaczęła rozmyślać o nowej pracy. Kompletnie nie wiedziała czy się w niej sprawdzi. Przecież nie miała doświadczenia, jedynie kursy, więc co mogła wiedzieć o masowaniu piłkarzy. I mimo tego, że bała się nowej pracy, uśmiechała się na myśl, że będzie masować ponętne i muskularne osobniki płci męskiej. Tak myślała o tym i myślała, aż w końcu coś jej w głowie zaświtało. Uświadomiła sobie, jak to się stało, że dziewczyna bez większego doświadczenia dostała pracę w tak poważnej instytucji. Zerwała się z łóżka i poszła do pokoju Wojtka.

- Ty mała, bezczelna kreaturo! – powiedział oskarżycielskim tonem głosu i ściągnęła z Wojtka kołdrę
- Co jest grane?! – przebudził się Wojtek i spojrzał na Lenę – Lena? Co jest? – przetarł oczy
- Wiedziałam, że coś zrobisz! A prosiłam cie, chce sama załatwić sobie robotę! Ale ty nie! Musiałeś wtrącić swoje trzy grosze! – była wściekła
- O co ci chodzi Lena? – spojrzał na siostrę jakby wiedział o co jej chodzi
- To byłeś ty, tak? To ty załatwiłeś mi tą robotę w Arsenalu? – Wojtek głupio się uśmiechnął – No jasne, że to byłeś ty! Kto inny!?
- Ale czego się tak denerwujesz? – spytał – To chyba dobrze, że będziesz mieć lżejszą pracę i lepiej płatną.
- Wojtek, ale sama chciałam coś sobie znaleźć. Chciałam być użyteczna i wiedzieć, że ja jestem jednak coś warta! A teraz czuję się jak…
- Czego tak panikujesz?! – usiadł na łóżku i pociągnął Lenę za rękę by usiadła obok niego – Ja tylko zasugerowałem szefowi, że będziesz lepszym materiałem, który był szkolony w nowoczesnych czasach, a nie w czasach średniowiecza. – zaśmiał się
- To nie jest śmieszne! Teraz wszyscy będą gadać, że dostałam pracę bo ty jesteś tam piłkarzem… – spojrzała smutna na brata
- Nie będą nic gadać, bo sam szef nie wie, że jesteś moją siostrą a co dopiero rodziną. Dowie się w swoim czasie, więc uśmiechnij się. Z nami będzie ci dobrze i na pewno nie będziesz się nudzić.
- Nie wiem co mam powiedzieć… – westchnęła
- Może dziękuję? – spojrzał na Leną i puścił jej oko, a ta posłała mu bardzo mocny cios w bok a Wojtek zaczął zwijać się z bólu
- Dziękuję. – powiedziała i wyszła z pokoju
- Nie ma za co… – wyszeptał w bólach

Tydzień później…

Lena siedziała w salonie i przygotowywała się do rozpoczęcia nowej pracy. Na terenie obiektu treningowego piłkarzy miała być o 9, więc miała jeszcze chwilę na przygotowanie się. Do salonu weszła Aśka, która spojrzała na siostrę i zauważyła, że Lena strasznie się denerwuje.

- Lena! Nie martw się. W końcu jedziesz masować super ciacha! – zaśmiała się
- Łatwo ci mówić! – spojrzała na siostrę – Muszę wykonać swoją robotę dobrze, bo inaczej mnie wywalą na zbity pysk.
- Przesadzasz! Masz bardzo zwinne rączki – zaśmiała się – Ugh! Wiem jak to zabrzmiało, ale to prawda. Nie raz mnie masowałaś i czułam się później jak w niebie.
- Ale ty to ty, a oni to piłkarze klasy światowej…
- Daj spokój. Jesteś twarda, tyle przeszłaś, więc dasz radę. – uśmiechnęła się do siostry – I jakby ci się jakiś spodobał to bierz go od razu i zaklep kogoś dla mnie, okay? – zaśmiała się
- No wiesz co? Tylko jedno ci w głowie! – przeklęła w myślach
- Hej! Ja tylko mówię! Piłkarze to dobra partia. – ponownie się zaśmiała
- Piłkarze to kobieciarze i rozpustnicy. Tylko seks i imprezy im w głowie. Wiesz… Wolę kogoś normalnego… – spojrzała na Wojtka – Bez obrazy Woj, okay?
- Spoko – zaśmiał się Wojtek – No dobra Lena, zbieramy się!
- Powodzenia Lenko. – uściskała siostrę

Lena rozpoczęła pierwszy dzień w Arsenalu i od samego początku wszyscy byli dla niej niezmiernie mili. Była troszeczkę tym zaskoczona, ale mogło być przecież znacznie gorzej, a trochę uprzejmości jeszcze nikomu nie zaszkodziło. Po treningu zwaliła się pierwsza tura piłkarzy do wymasowania. Pierwszy na odstrzał przyszedł Aaron Ramsey.

- Cześć Leslie! – Aaron wszedł do gabinetu nawet nie spojrzawszy na dziewczynę, która się zaśmiała a ten nagle obrócił się i uśmiech zszedł mu z twarzy – Ty nie jesteś Lesie, prawda? Chyba, że odmłodniał w ciągu jednej nocy i stał się kobietą… – potarł palcami podbródek
- Masz racje, nie jestem nim. – ponownie się zaśmiała – Nazywam się Lena Damięcka – Aaron skrzywił się na myśl o wymowie jej nazwiska – Spokojnie, możesz mówić mi Lena. – zaśmiała się
- Aaron Ramsey, i możesz mówić mi Aaron. – podszedł do dziewczyny i podał jej dłoń
- Miło mi – uścisnęli sobie dłonie – Możesz się rozebrać i położyć wygodnie na kozetce.
- Tak od razu rozebrać? – zażartował
- Tak, do naga proszę! – odpowiedziała złośliwie i przymrużyła oczy
- Już cie lubię! - Aaron uśmiechnął się i zrobił to co powiedziała mu Lena
- Hej, hej, hej! – spojrzała na chłopka – Tylko spodnie! – była przerażona
- Przecież żartowałem! – zaczął się śmiać
- Nie bawią mnie takie żarty, Panie Ramsey! – szturchnęła go w ramię

Aaron położył się na kozetce i Lena przystąpiła do masażu. Aaron doznał lekkiego urazu pachwiny. Podczas masażu Aaron i Lena rozmawiali ze sobą. Chłopak chciał jak najwięcej informacji wyciągnąć z dziewczyny, ale Lena opierała się od wyjawienia szczegółów z jej prywatnego życia i tylko połowicznie odpowiadała na pytania. Wyraźnie było wydać, że Ramsey jest zainteresowany nową masażystką, ale wiedział też, że może mieć nie małą konkurencje na stanowisko jej chłopaka, ponieważ Lena to piękna kobieta i nie tylko on zwróci na nią uwagę podczas sesji w jej gabinecie. Kolejna ofiarą talentu Leny padł Kieran Gibbs. Ten nie pozorny chłopaczek, był bardzo śmiały w poczynaniach i nie owijał w bawełnę. Oczywiście był zabawny i starał się być miły, ale do ideału mu bardzo dużo brakowało. Jak tylko skończyła z Kieranem, to poprosiła go by zawołał kolejną osobę. Kiedy wypełniała kartę Kierana, do gabinetu wszedł kolejny piłkarz. Nie patrząc na niego powiedziała mu by się rozebrał i położył. Po kilku minutach Lena odłożyła kartę i weszła za parawan.

- O nie! – przewróciła oczami – Tylko nie ty!
- O, a może jednak ja! – uśmiechnął się i spojrzał na dziewczynę – Co ty tu robisz?
- Pracuje. A co ty tu robisz? – zadała chyba najgłupsze pytanie na świecie
- Pracuje. – zaśmiał się
- No fakt… – westchnęła ciężko – Kładź się. Zrobimy to szybko! – znów nie pomyślała o tym co powiedziała i walnęła się w czoło dłonią, a Theo się zaśmiał
- Wiedziałem, że masz na mnie chęć. – zaśmiał się
- Nie to miałam na myśli. – Theo w dalszym ciągu się śmiał – Możesz się zamknąć!? – popchnęła go na kozetkę i rzuciła w niego ręcznikiem
- A tak na serio, to co tu robisz? – spytała
- Pracuje. Jestem z zawodu masażystką, ale jeśli coś ci nie pasuje, to możesz iść masować się gdzie indziej. – spojrzała na niego groźnie
- Dobrze, już dobrze… Tylko mnie nie zabij! - Theo uśmiechnął się i położył na kozetce – Oddaję się w twoje ręce. – zaśmiał się a Lena zaczęła masować Theo – Jakie masz miękkie i sprawne rączki. Pewnie co innego też robię równie sprawnie. – uśmiechnął się
- Jesteś obleśny! – spojrzała na niego z odrazą.

Lena zignorowała Theo i dalej wykonywała swoją pracę. Theo coś tam do niej starał się mówić, ale dziewczyna starała się na niego ani nie patrzeć, ani nie wdawać się z nim w rozmowę. Po kolejnych kilku godzinach, kiedy przyjęłam jeszcze 10 piłkarzy, w końcu mogła zamknąć gabinet i wrócić do domu. Zdjęła swój niebieski fartuszek i przebrała się w normalne ubranie. Po kilku minutach wzięła swoją torebkę i zamknęła gabinet. Wychodząc z ośrodka pożegnała się z portierem i wyszła na zewnątrz. Zaczęła wypatrywać auta Wojtka, ale nigdzie nie mogła go znaleźć. Była prawie pewna, że Wojtek o niej zapomniał. Wyjęła telefon i zanim wystukała numer do swojego brata, usłyszała jak ktoś do niej podszedł. Podniosła głowę i przewróciła oczami.

- Co ty tu robisz? – spytała niechętnie
- Czekam na ciebie – odpowiedział chłopak
- Theo nie mam ochoty na twoje gierki i zabawy. Jestem zmęczona i chcę wrócić do domu.
- Mogę cie podwieźć. – zaoferował uśmiechnięty od ucha do ucha
- Nie dzięki. Nie zamierzam zostać wykorzystana w apartamencie 3034.
- Wcale nie zamierzam cie wykorzystać. – skrzywił się – Grzecznie oferuje ci podwózkę.
- I tak podziękuję. – uśmiechnęła się na siłę – Możesz już iść.
- A możesz dasz się zaprosić na kawę i ciastko w ramach przeprosin, co? – spojrzał na dziewczynę
- W ramach przeprosin? – spojrzała na niego pytająco
- No tak. Chciałem przeprosić za swoje „obleśne” zachowanie. Więc jak? Dasz się zaprosić? – zrobił oczka szczeniaczka
- Proszę nie patrz tak na mnie, okay? – skrzywiła się
- Jak? Tak? – jeszcze bardziej wymusił na sobie oczka szczeniaczka
- Tak. – ale Theo nie dawał za wygraną – No dobrze! Niech ci będzie. Ale jak coś mi się stanie, to Woj na ciebie zapoluje.
- Spokojnie, to tylko kawa i ciastko. Nie zapraszam cie na kolacje ze śniadaniem. – zaśmiał się i poprowadził Lenę do swojego auta.

W kawiarni…

Theo i Lena usiedli przy dwuosobowym stoliku i zamówili dwie duże kawy z cynamonem i bitą śmietaną, a także 2 serniczki. Lena siedziała i patrzyła się cały czas w okno, unikała kontaktu wzrokowego z Theo. Kiedy kelnerka przyniosła zamówienie, chłopka uśmiechnął się do niej a ta się zaczerwieniła. Lena spojrzała na chłopaka i wywróciła oczami, co najwyraźniej zauważył Theo.

- Przepraszam. – powiedział w końcu
- Za co? – nie spoglądając na Theo upiła łyk kawy
- Za moje zachowanie, kiedy mnie masowałaś. – powiedział z wyraźną skruchą – Miałaś racje, byłem obleśny.
- Tak, byłeś… – westchnęła
- I przepraszam cie za to, że widziałaś mnie z kilkoma dziewczynami…. – zaczął
- Słuchaj, nie obchodzi mnie twoje życie prywatne, okay? Rób sobie z nim co chcesz, mnie to naprawdę nie obchodzi.
- Ale pewnie teraz myślisz o mnie w samych złych kategoriach.
- Masz racje, myślę…. Będziesz musiał ciężko pracować, abym je zmieniła na lepsze. – zaczęła jeść serniczek
- Widzę, że bardzo… – zaśmiał się
- Co? – spojrzała na Theo a ten dalej był uśmiechnięty – Coś nie tak?
- Nie, ale masz wąsy na twarzy…
- Już? – starała się wytrzeć piankę z twarzy
- Nie… Poczekaj…. – Theo nagiął się i kciukiem swojej ręki wytarł piankę z podbródka Leny – Już! – oblizał kciuk
- Dzięki. – uśmiechnęła się a na jej policzkach pojawił się rumieniec
- Nie ma za co. – również się uśmiechnął i zaczął konsumować swojego serniczka

Resztę wieczoru Lena i Theo spędzili na miłej pogawędce. Theo nawet udało się kilka razy rozśmieszyć Lenę. Zaraz jak skonsumowali swoje serniczki, Theo zapłacił za rachunek i odwiózł Lenę do domu. 
_____________
Ogłoszenie Parafialne:

Witajcie, witajcie!

I jak się podobał rozdział? Bo mam nadzieję, że się podobał. Kolejny pojawi się też jakoś tak w ciągu 2 tygodni, ale nie obiecuje. 

Jeśli mi się uda, to napiszę prolog kolejnego opowiadania, a wy mi powiecie czy to was zaciekawi i czy jest sens dalej je pisać. 

Dziękuję za komentarze pod poprzednim i od razu napiszę: LENA NIE JEST W CIĄŻY!!! xD (to tak ode mnie)

Do następnego. Pozdrawiam N. 

4 komentarze:

  1. A kto pomyślał, że jest w ciąży? o.o
    Theo to niezły aktor jest. Raz taki casanova, a potem romantyk.
    Pierwszy dzień z piłkarzami- przeżyty. Aaron to żartowniś, że hohoho!
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. pod poprzednim rozdziałem padł pomysł, że Lena jest w ciąży. Zapewne przez zawroty głowy taki pomysł, ale zapewniam, że nie jest :)

      Usuń
  2. Zabij mnie, że dopiero teraz czytam, ale nie było mnie w domu. Mam nadzieję, że rozumiesz ;) Lena nie jest w ciąży - smuteczek :( A JUŻ MIAŁAM NADZIEJĘ NA MAŁE WALCOTTY xDDD
    No nic, nie przejmuj się komentarzami od tej pani. Jak dla mnie, Twoje opowiadania są jednymi z najlepszych, jeśli nie najlepsze :)
    Theo, ach ten uroczy Anglik. Kręci się koło Leny, ale ona go zbywa. Zawzięty jest jak cholera! :D Aaron- mistrz. Fajnie by było, jakby też zaczął "zarywać" do Leny. Fajna z niej dziewczyna :)

    Ja oczywiście czekam z niecierpliwością na nexta :) I zapraszam do sb :)
    Pozdrawiam i życzę duuuuuużo weny :* ♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oczywiście, że rozumiem. Każdy ma teraz wakacje.

      Kolejny już dodany :)

      Twoje też czytam, ale mam troszkę na głowie. Niebawem dodam komcia, nie martw się. :)

      Usuń